Nie ma: nie da się

Dorothea Brożek, fot. Aleksandra Pawloff
– Ludzie różnią się między sobą. Wszyscy mamy różne talenty, ale i różne słabości. Patrzymy na świat z różnych perspektyw. Nasza różnorodność to nasza siła – mówi Dorothea Brożek, założycielka firmy Brożek Power Consulting, laureatka 10. edycji konkursu Lider Biznesu Polska-Austria.

 

 

 
Nazwała Pani swoją firmę Brożek Power Consulting. Kiedy czytam kolejne punkty Pani firmowej oferty, ogarnia mnie podziw dla Pani inwencji i siły. Skąd Pani bierze tę siłę?
– Ja po prostu kocham życie.
Ale jak się w Pani ta siła wyzwala?
– Ona budzi się, gdy widzę rzeczy, które mi nie odpowiadają albo które mi przeszkadzają. Jednocześnie mam poczucie, że można je zmienić. Moja niepełnosprawność wyznacza ograniczenia i bariery. Siedzę na wózku i pewnych rzeczy nie mogę zrobić. Ale ja dość wcześnie zrozumiałam, że tych barier nie tworzę ja. Bariery tworzą, często nieświadomie, inni. A skoro te bariery są stworzone przez ludzi, to nie są one nienaruszalne i niezmienne. Wiele tu zależy od polityki, która musi zmienić istniejące warunki ramowe, ale też musi zmienić się każdy z nas. A po drugie: przejęłam od mojej mamy dewizę życiową: „nie ma: nie da się". I tego się trzymam.
Mama dumna jest teraz z Pani?
– Pewnie! W minioną sobotę moderowałam Diversity Ball dla tysiąca osób i zaprosiłam też mamę z jej towarzyszem życia i rodziców mojego męża. Miałam najpierw wielką tremę, ale też czułam się zaszczycona i cieszyłam się na tę imprezę. Wystąpiłam w pięknej szafirowej sukni, proszę zobaczyć (pokazuje zdjęcia w komórce). Wszystko się wspaniale udało!
Pani zawsze tak pięknie mówi o mamie...
– Bo mama to najważniejszy człowiek w moim życiu. Walczyła o mnie i dla mnie jak lwica. Obojętnie co, ale zawsze trzymała moją stronę. Nawet kiedy jako nastolatka pofarbowałam sobie włosy na czerwono i mama została wezwana do szkoły, to do wychowawcy powiedziała tylko: OK, to następnym razem córka wybierze inny kolor, na przykład fioletowy. A potem w domu powiedziała mi: ale te włosy fatalne, Dorotko. Nie rób tak! Mama nauczyła mnie poczucia własnej wartości i umiejętności i siły pokonywania przeszkód. Jak byłam w internacie...
A czemu w internacie?
– Nie było innego wyjścia. Mama wychowywała mnie samotnie, pracowała 40 godzin tygodniowo, a ja potrzebuję stałej pomocy we wszystkim. Pierwsze lata spędziłam w szkole z internatem w Wiedniu. Wtedy, w latach 70., dzieci niepełnosprawne nie miały szans uczęszczania do tak zwanej normalnej szkoły i chodziły do szkół specjalnych. Ale ja chciałam iść do gimnazjum, tyle że... w całym Wiedniu nie było gimnazjum bez schodów! Przeniosłam się więc do Wiener Neustadt i tam zrobiłam maturę w Handelsakademie. Byłam jedyną uczennicą na wózku. Wtedy dla młodzieży niepełnosprawnej praktycznie nie było przewidziane zdawanie matury, ani tym bardziej studiowanie.
Nie myślimy o tym, że słowo „cierpliwy" ma wspólny rdzeń ze słowem „cierpienie". Z tego można by wnioskować, że sam fakt, że ma się jakieś ograniczenia, zmusza do cierpliwości. I że cierpienie uczy nas wytrwałości, spokoju. Czy tak jest rzeczywiście? Czy Pani jest człowiekiem cierpliwym?
– W ogóle nie! Choć jest dużo sytuacji, w których muszę być cierpliwa. Choćby rano: zanim zostanę przy pomocy mojej asystentki umyta, ubrana, pomalowana, to miną co najmniej 2 godziny. Natomiast w pracy, w działaniu często trudno mi się na cierpliwość zdobyć. Za szybko czasem mówię, działam...
Życie nie nauczyło Panią cierpliwości?
– Życie nauczyło mnie być pragmatyczną. Kiedy jestem postawiona wobec sytuacji, o której wiem, że jej nie zmienię, to jestem spokojna. Pragmatyczna. I cierpliwa.
Firma Brożek Power Consulting, choć pomóc ma niepełnosprawnym, skierowana jest przede wszystkim do ludzi sprawnych: ma podpowiadać, jak mogą pomóc tym, którym pomóc chcą albo powinni.
– Kluczowym hasłem jest diversity, czyli różnorodność. Ludzie różnią się między sobą. Wszyscy mamy różne talenty, ale i różne słabości. Patrzymy na świat z różnych perspektyw i dlatego każdy z nas inaczej zabiera się do powierzonych mu zadań, inaczej radzi sobie z problemami. Nasza różnorodność to nasza siła. Tzw. diversity management polega na konstruktywnym wykorzystaniu tej różnorodności w zakładach pracy. Do tego zalicza się inkluzja, czyli włączenie w życie zawodowe osób niepełnosprawnych. Brożek Power Consulting organizuje wykłady i warsztaty dla menedżerów i szefów firm i organizacji, którzy chcieliby zatrudnić osoby niepełnosprawne, ale nie wiedzą, jak to zrobić, jakie są uwarunkowania i potrzeby.
Kilka lat temu na Dworcu Zachodnim w Wiedniu uczestniczyłam w akcji, której celem było zwrócenie uwagi społeczeństwa na trudności, na jakie napotykają ludzie na wózkach inwalidzkich: zbudowano rampy i każdy mógł spróbować w wózku przebyć te kilka metrów po rampie. Ja nie dałam rady.
– Podobne ćwiczenie zrobiłam ostatnio w ramach workshopu z dziennikarzami. Dziennikarze, podobnie jak pani, byli zaskoczeni tym, jak trudno poruszać się na wózku, ale też nie zawsze poprawnymi reakcjami przechodniów.
Bariery to nie tylko rampy i schody, bariery są też w bliźnich. Wielu ludzi nie umie się zachować, odczuwa lęk, a często – współczując – rani rozmówcę złym sformułowaniem.
– Nie znamy się nawzajem, nic dziwnego, że po obu stronach panuje niepewność, obcość, zakłopotanie. Na workshopach z dziennikarzami rozmawiam zwykle o doborze odpowiednich słów. Na przykład często pisze się: przykuty do wózka inwalidzkiego. Kiedy się takie zdanie słyszy, to jaki widzimy obraz? Pasywny obiekt, biedny człowiek, który nic nie umie i nie może zrobić. A wózek to przecież coś bardzo dobrego, co pomaga ludziom w poruszaniu się. Albo piszą: cierpi na... dajmy na to – stwardnienie rozsiane. Bzdura. Pan Kowalski nie cierpi przecież przez 24 godziny na dobę. Nikt nie cierpi nieustannie. Każdy człowiek przeżywa chwile radości, cieszy się życiem. Mówię do dziennikarzy: piszcie konkretnie. Nie poetyzujcie. Pan Kowalski nie cierpi tylko ma stwardnienie rozsiane.
Pani firma była strzałem w dziesiątkę. Pani rady i pomocy potrzebuje tak wiele osób!
– Bardzo się z tego cieszę i jestem wdzięczna życiu, że tak mi to dobrze wyszło. Temat różnorodności jest coraz bardziej doceniany także w gospodarce. Ale to nie moja pierwsza firma.
Właśnie. Brożek Power Consulting powstała w 2011 roku. A co było przedtem? Po studiach próbowała się Pani pewnie gdzieś zatrudnić i...
– Nigdy! Nigdy nie byłam na żadnej rozmowie kwalifikacyjnej, nie pisałam podań o pracę, wszelkie moje miejsca pracy sama sobie stworzyłam.
Więc jak: skończyła Pani studia, zakasała rękawy i...
– Nie, nie... (śmieje się). Studiowałam filologię słowiańską w kombinacji z polityką i publicystyką. Na ostatnim roku zaczęłam jeszcze kurs Leben- und Sozialberatung z akcentem na doradztwo i pedagogikę seksualną. Jeszcze nie wiedziałam dokładnie, co będę robić w przyszłości, ale wiedziałam, że chcę pracować z ludźmi, pomagać im. Już podczas studiów tworzyłam z kolegami pierwsze projekty: był to referat dla niepełnosprawnych na Uniwersytecie. Stworzyłam BIZEPS – Centrum Pomocy i Konsultacji, które jest dziś bardzo ważną instytucją w Wiedniu...
... który teraz działa już bez Pani? Puściła Pani swoje dziecko na szerokie wody?
– Ach! Ja bardzo dużo takich dzieci puściłam w świat! Byłam współtwórczynią działającej do dziś rozgłośni Freak Radio, którą prowadziłam cztery lata. W tym radiu pracują ludzie niepełnosprawni i pełnosprawni, w znacznej części bez honorariów. Często w życiu angażowałam się, nie oczekując zapłaty.
...ale trzeba z czegoś żyć.
– Zarabiać zaczęłam powoli, organizując treningi i workshopy. Najpierw na temat seksualności ludzi niepełnosprawnych. Pracowałam też dla prasy. Wykładałam na uczelniach w Klagenfurcie i Innsbrucku. Przełomowy był rok 2002. Z grupą przyjaciół, podobnie jak ja niepełnosprawnych, stworzyliśmy WAG, czyli Wiener Assistenz Genossenschaft, której byłam prezeską zarządu do 2009 roku. Chodziło o stworzenie sieci płatnej pomocy dla ludzi potrzebujących, którzy bez osobistej asysty nie mogliby pracować i zmuszeni byliby żyć w domu opieki. Ludziom takim jak ja nie wystarcza kilka godzin osoby dochodzącej z opieki społecznej. Dzięki takiej rozszerzonej osobistej asyście ludzie o poważnie ograniczonych możliwościach poruszania się, uzależnieni od stałej pomocy drugiego człowieka, którzy nie mogą albo nie chcą korzystać wyłącznie z pomocy rodziców, partnerów czy przyjaciół, mogą mieszkać w prywatnym mieszkaniu, mogą być aktywni zawodowo.
W jak i sposób finansuje się ta osobista asysta? Na jakiej podstawie prawnej funkcjonuje?
– Persönliche Assistenz jest od 2008 roku wpisana w grupę zawodów społecznych, takich jak terapeuta zajęciowy albo opiekun w domu pomocy społecznej. O, z tego jestem naprawdę dumna! Asystentki zatrudniane są na bazie umowy zbiorowej dla zawodów społecznych, są ubezpieczone i zdobywają prawo do renty. Asysta obejmuje wszelkie zakresy życia i wszelkie czynności, w których pomoc jest konieczna, bo uwarunkowana niepełnosprawnością. Krótko mówiąc: asysta, zależnie od potrzeby, zastępuje ręce, nogi, siłę mięśni, wzrok lub słuch osoby niepełnosprawnej.
Jak wygląda droga osoby niepełnosprawnej do uzyskania osobistej asysty?
– Pierwszym warunkiem starania się o asystę jest... prywatne mieszkanie. Trzeba udokumentować, że przemieszkało się przynajmniej pół roku samodzielnie. Prawo w Austrii niestety jest takie, że jak ktoś raz trafił do domu opieki społecznej, to już z niego nie wyjdzie. Druga trudność do pokonania to koszt asysty, który jest wysoki, bo to przecież często pomoc całodobowa. Osoba potrzebująca dostaje na asystę dotację od państwa, z której trzeba się co miesiąc rozliczyć. Wysokość dopłaty od państwa jest zależna od dochodu, czyli jest ona tym mniejsza, im więcej się zarobiło. To jest trochę kwadratura koła, bo zapomoga od państwa jest za niska, żeby starczyło na pomoc non stop, a często nie sposób zarobić tyle, żeby na nią starczyło. Od 2008 roku udało się wywalczyć tzw. Pflegegeldergänzungsleistung, czyli dotację uzupełniającą sumę potrzebną na asystenta osoby niepełnosprawnej i... walczymy dalej!
WAG jest kolejnym dzieckiem, które Pani odchowała i puściła samodzielnie w świat...
– W pierwszym roku istnienia WAG udało się zorganizować dla potrzebujących 7000 godzin asysty w ciągu roku, a siedem lat później było tych godzin aż 180 tysięcy w ciągu roku! WAG rozrasta się i dobrze funkcjonuje, więc pomyślałam, że pora dla mnie na nowe wyzwania. Jako Brożek Power Consulting prowadzę workshopy i wykłady, głównie dla przedsiębiorców i kadry kierowniczej, jak zatrudniać ludzi niepełnosprawnych. Obecnie jestem w trakcie rozmów z dużą organizacją i jeśli dobrze pójdzie – będę prowadziła szkolenie dla około... 400 osób!
Przeczytałam gdzieś, że 20% ludności jest w jakiś sposób niepełnosprawna i zaczęłam się zastanawiać, jak to obliczono. Bo gdzie jest ta granica? Ja jestem leworęczna. Niby głupstwo, a w szkole spotykałam się z kpinami innych dzieci, miewam też kłopoty z obsługą różnych urządzeń.
– To jest świetny przykład. Sama pani widzi: bariera była z zewnątrz. Nie w pani! Pani bariera to brak wyobraźni projektantów i producentów zarzucających rynek produktami codziennego użytku przystosowanymi tylko dla prawej ręki! To nie pani leworęczność jest problemem, tylko ograniczone myślenie innych, którzy w leworęczności widzą nieprawidłowość.
Co chciałaby Pani przekazać naszym czytelnikom?
– To, że temat persönliche Assistenz w gruncie rzeczy dotyczy nas wszystkich. Warto uczyć się od tej małej grupki ludzi niepełnosprawnych, która walczy o środki dla siebie i osoby asystującej umożliwiającej godne i aktywne życie. Polityka zrzędzi, że to drogo, ale przecież zakłady opieki społecznej też kosztują. A nasz model tworzy w dodatku miejsca pracy. Pragniemy żyć jak najdłużej, a długo żyć oznacza – być coraz bardziej zdanym na pomoc bliźniego. W Wiedniu powstaje jeden zakład opiekuńczy za drugim, ale kto chce tam żyć? Każdy chce jak najdłużej mieszkać we własnych czterech ścianach. Dlatego powtarzam: ludzie otwórzcie oczy, zatroszczcie się o to, bo to może was dotyczyć prędzej niż myślicie.

Rozmawiała Dorota Krzywicka-Kaindel, Polonika nr 233, czerwiec 2014

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…