Dotykaj mnie

Kiedy parę tygodni temu siedziałem przed komputerem i coś pisałem, usłyszałem w telewizji, która migała w tle, że ma wejść w życie tzw. Anti-Grapscher-Gesetz, czyli prawo mające chronić osoby, które są obmacywane przez przełożonych albo współpracowników w miejscu pracy. W pierwszej chwili pomyślałem, że w końcu mogę ludzi zmuszać do tego, aby mnie dotykali nieprzyzwoicie.

Powiem szczerze: do dwudziestego roku życia uprawiałem lekkoatletykę na dość wysokim poziomie i miałem wysportowane ciało. Ale w ostatnich latach powiększał się nie tylko globalny kryzys gospodarczy, ale i objętość mojego tyłka. Mówiąc w języku dealerów samochodowych, wcześniej siedziałem na bardzo sportowym Porsche Carrera 4S, podczas gdy dziś na końcu moich pleców znajduje się raczej bardzo wygodny VW Touran czterodrzwiowy. Więc obmacywania raczej nie muszę się bać. Dlatego byłem bardzo zadowolony z tego, że państwo chce zrobić coś dla tych, którzy z różnych powodów już nie padają ofiarą takich ataków i chce zmuszać społeczeństwo do tego, aby się zajmowało też brzydszymi jej członkami. Kiedy jednak stwierdziłem, że tu chodzi o przepis zabraniający takiego zachowania, a nie o jego forsowanie, byłem lekko rozczarowany. Nic, w takim razie trzeba założyć buty do biegania i liczyć na lepsze czasy.
Ale żarty na bok: wszystkie zachowania, które idą w kierunku molestowania seksualnego, są przestępstwem i wszystkich sprawców należy odpowiednio karać. Nie ma innej opcji. Jednak za bardzo nie wiedziałem, jak do tego podejść, bo co ludzie uważają za obmacywanie i jak tzw. ofiary na nie reagują?
Skoro zawsze się mówi o tym zjawisku w związku z kobietami, zacząłem swoją ankietę wśród swoich męskich przyjaciół. Pierwszy uśmiechnął się diabelsko i nie powiedział nic, drugi powiedział mi coś, czego z powodu ochrony młodzieży nie mogę tutaj powtórzyć, a odpowiedź trzeciego brzmiała: Jeszcze takie szczęście mi się nie przytrafiło. W tym momencie więc podziękowałem im za współpracę i porozmawiałem z dziewczynami w swoim otoczeniu. Pierwsza, bardzo atrakcyjna młoda kobieta z rudymi lokami, mająca swoje życie i swojego chłopaka pod kontrolą, powiedziała: Słuchaj, kotku, jeżeli stoję dwie godziny w tej cholernej łazience, żeby zrobić sobie tapetę tylko po to, żeby mnie w dyskotece nikt przynajmniej za tyłek nie złapał, jaką, myślisz, miałabym z tego radochę, hmm?. A kiedy zapytałem, jak ona zareagowałaby, gdyby coś takiego miało miejsce w pracy, odpowiedziała: Wiesz, to zależy od sytuacji. Jeżeli dostaję awans, bo szef od czasu do czasu mnie klepnie albo gapi się w mój dekolt, niech mu będzie. Nie uważam tego za poniżenie. Wiem, że jestem dobra w tym, co robię, a jeżeli mój biust czyni, że szef się interesuje bardziej mną i moją pracą, to proszę bardzo. Są gorsze rzeczy. Wiem na przykład, że niektórzy z szefów regularnie świętują udany interes w lokalu ze striptizem. Najmłodszy z nich też musi tam z nimi chodzić, chociaż leci na facetów. On ma niefajnie, a nie ja."
Musiałem jej przyznać rację. Wiedząc, że ma wyjątkowo silną osobowość, później skupiłem się na dziewczynach bardziej subtelnych, z nadzieją, że ich reakcja będzie inna. Jedna, która ma własny interes, powiedziała mi: E tam, uważam, że dużo kobiet przesadza. Po prostu chcą być w centrum uwagi i wyolbrzymiają. Jasne, że nie dam facetowi wsadzić rąk w mój dekolt, ale jeżeli klient mnie klepnie w ramię albo w udo, bo coś dobrze zrobiłam, cieszę się, a przecież nie biegam do prokuratury.
A może, jak zwykle, postrzeganie czegoś za obmacywanie zależy od kultury. Gesty, którymi witają się na przykład Włosi, tu są uważane prawie za seks, Austriacy oburzeni są, kiedy widzą, że we Włoszech nawet mężczyźni chodzą pod rękę, poprawność polityczna liczy się tak bardzo jak nigdzie indziej. Tu trzeba koniecznie używać form żeńskich wszystkich rzeczowników, aby nikogo nie obrazić, ale HC Strache cieszy się tu ogromną popularnością. Wiedeń mówi o sobie jako o „bramie na Wschód", ale panuje tu jedno z najbardziej restrykcyjnych praw przyznawania obcokrajowcom obywatelstwa. Nie można określić osoby z ciemną skórą jako „Schwarzer", ale mieszkańcy byłej Jugosławii określają siebie jako „Tschuschen" nawet w gazetach, więc naprawdę im dobrze wychodzi ta poprawność polityczna.
A może Austriacy boją się po prostu kontaktu fizycznego? Wystarczy popatrzeć na rytuały witania się: Polak i Włoch dadzą trzy buziaki, Francuz nawet cztery (przyznam się, to lekka przesada). Austriak, jeżeli już, daje tylko dwa, ale nie zawsze chętnie. Lepiej rękę podać, w sumie po co się do wszystkich przytulać? Kim jestem? Misiem z reklamy papieru toaletowego? Dlatego wprowadzenie prawa o forsowaniu obmacywania, o którym już mówiłem, na pewno by wiele dało. Jeżeli ono wejdzie w życie, postaram się o austriackie obywatelstwo, daruję sobie to męczące bieganie i będę mówił ludziom na ulicy: Wujek Fischer powiedział, że masz mnie dotknąć...

Armin Innerhofer, Polonika nr 218, marzeec 2013

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…