Moje serce jest pod Tatrami

Agnieszka Łukaszczyk - pracuje jako konsultant ds. polityki kosmicznej w Secure World Foundation w Wiedniu. Jest jedną z niewielu kobiet sędziujących skoki narciarskie.


Trudno się z Tobą spotkać, ciągle jesteś w podróży…
-Tak się składa, że często jestem w rozjazdach. Przed Vancouver, skąd właśnie wróciłam, byłam poza Europą kilka tygodni. Zaczęło się od Południowej Korei, gdzie odbywał się Międzynarodowy Kongres Astronautyczny, potem był Nowy Jork i zjazd plenarny ONZ, następnie Meksyk i konferencja na temat regionalnej polityki kosmicznej w Ameryce Łacińskiej.
Potem znów był wyjazd...
-Tak, do Colorado. Mamy tam coroczne zebranie departamentu, w którym pracuję, gdzie planujemy nadchodzący rok.
Te wszystkie podróże są związane z Twoją niezwykle interesującą pracą.
- Moja praca jest rzeczywiście interesująca, ale też nietypowa dla młodej kobiety. Zajmuję się polityką kosmiczną. Tak, coś takiego istnieje i nie ma to nic wspólnego z ufoludkami ani archichwum X. Bardzo dużo dzisiejszych urzadzeń bazuje na podstawie technologii kosmicznej: nawigacja, prognoza pogody, telekomunikacja, telewizja satelitarna, Internet, ochrona środowiska itd. Mogłabym wymieniać bez końca, tak naprawdę każdy z nas codziennie korzysta z technologii kosmicznej, nie zdając sobie z tego sprawy. Obecnie 8 państw ma możliwość wystrzeliwania satelit i rakiet w kosmos, a 45 państw posiada satelity. Nie możemy też zapomnieć o Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, na której cały czas rezyduje od 3 do 6 astronautów. Jak widać pracy jest dużo.
Co sprawiło, że zainteresowałaś się polityką kosmiczną?
- Przypadek. Studiowałam w USA stosunki międzynarodowe i politykę obronną. Moim marzeniem była praca dla jakiejś instytucji międzynarodowej, która ma globalny zasięg. Składałam papiery gdzie się dało, aż w końcu dostałam ofertę z Wiednia na 6 - miesięczny staż w biurze sworzonym przez ONZ, zajmującym się właśnie polityką kosmiczną. Tematyka wydawała mi się dziwna, ale postanowiłam spróbować. Bardzo prędko wciągnęłam się w temat i powoli zaczęłam się nim fascynować. Po sześciu miesiącach dostałam kontrakt i tak już jestem w Wiedniu trzy i pół roku.
Nie do wiary. Moje życie w porównaniu z Twoim wydaje się zupełnie monotonne. Ja tylko jeżdżę metrem do pracy.
- Na pewno mam bardzo interesujacą pracę, ale tak samo jak inni jestem zabiegana, zmęczona, staram się od czasu do czasu ugotować w domu obiad, spotkać się z przyjaciółmi i mieć trochę normalności w życiu. Minusem mojej pracy jest to, że często mnie nie ma w domu, żyję poniekąd na walizkach i przemieszczam się pomiędzy lotniskami, hotelami i salami konferencyjnymi. Podróże są fascynujące, ale bywają też bardzo męczące i stresujące – coś za coś. Wydaje mi się, że nieważne, co się robi, ważne żeby lubić swoją pracę – ja moją bardzo lubię.
A Twój prawdziwy dom jest w…
- Hmm, to skomplikowane pytanie, bo już od dość dawna prowadzę poniekąd cygańskie życie. Mieszkałam w wielu krajach i miastach i wydaje mi się, że mogłabym mieszkać wszędzie. Mój dom jest tam, gdzie jestem ja, gdzie mam przyjaciół i gdzie jest mi dobrze. Obecnie jest to Wiedeń. Oczywiście mój dom jest też tam, gdzie jest moja rodzina, czyli Murzasichle koło Zakopanego, gdzie mieszka tata i gdzie się wychowałam, oraz Colorado, gdzie mieszka mama.
Colorado, Murzasichle, Wiedeń. Jak w tej mieszance odnaleźć własną tożsamość?
- Wbrew pozorom to pytanie jest dla mnie wyjątkowo proste. Mimo że mieszkałam w wielu miejscach na świecie i mam podwójne obywatelstwo, polskie i amerykańskie, to korzenie mam jedne. Jestem Polką i jestem góralką. Wychowałam się na Podhalu i czuję niesamowity sentyment do tego miejsca. Nie wydaje mi się, że mogłabym tam obecnie mieszkać w związku z moją karierą, ale nie jest istotne to, że mnie tam fizycznie nie ma. Najważniejsze, że moje serce jest pod Tatrami i chyba tam już pozostanie na zawsze.
Jesteś bardzo związana z Polską. Dlaczego?
- Myślę, że duży wpływ na to miało moje wychowanie i też to, że jako dziecko uwielbiałam czytać książki o polskiej historii. Mimo że ponad połowę życia spędziłam za granicą, bardzo jestem dumna z tego, że jestem Polką i dziwi mnie to, że tylu Polaków za granicą się tego wstydzi albo w jakimś sensie to ukrywa. Jeżeli wstydzimy się być Polakami, to wstydzimy się samych siebie, własnej historii, korzeni, tradycji – smutne to, bo mamy bardzo bogatą kulturę. Wydaje mi się też, że moje pochodzenie z gór odgrywa tutaj rolę. Górale są dumnymi ludźmi i są bardzo związani z własną tradycją i tak zwaną „ojcowizną”. Kiedyś jechałam taksówką w Kenii i miałam słuchawki w uszach, aby słuchać muzyki. Nagle zaczęli grać góralską przyśpiewkę – miałam łzy w oczach.
Często jesteś w Polsce?
- Nie tak często, jakbym chciała, bo mam mało wolnego czasu, ale staram się jeździć na święta czy długie weekendy.
Twoje wizyty w Polsce mają też związek z Twoim interesującym hobby, którym jest…
- Wiedziałam, że mnie o to zapytasz. Moim hobby są skoki narciarskie. Zrobiłam licencję sędziowską i udzielam się również przy organizacji Pucharu Świata i Letniego Grand Prix w Zakopanem. Jak mam czas, to bywam na Pucharach i mistrzostwach świata w innych zakątkach Europy.
Jak znajdujesz na to wszystko czas?
- Dla mnie skoki są odpoczynkiem, bo to zupełnie inny świat. Odrywam się od mojej codziennej i bardzo wymagającej pracy i jadę w góry. Tam są inni ludzie, inne tematy, świeże powietrze, sport na światowym poziomie i adrenalina! Wracam do pracy z naładowanymi bateriami. Powinnam dodać, że lubię życie na wysokich obrotach, więc odpoczywam w biegu.
Czy jesteś jedyną kobietą, która sędziuje skoki narciarskie?
- Jedyną na pewno nie, ale jest nas bardzo mało. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, abym sędziowała z inną kobietą. To sport zdominowany przez mężczyzn. Moja praca zresztą również, więc mi to w ogóle nie przeszkadza.
Znasz wszystkich skoczków. Możesz podać kilka ciekawostek, może pikantnych?
- Pikantnych ciekawostek można się dowiedzieć z brukowców. Trzeba pamiętać, że większość skoczków to bardzo młodzi chłopcy żyjący pod wielką presją. Pewne wybryki trzeba im po prostu wybaczyć.
Właśnie wróciłaś z Vancouver. Jakie są Twoje wrażenia z olimpiady?
- Myślami ciągle jestem tam i chyba zajmie mi trochę czasu, zanim się przestawię na "normalne" życie. Nie ma co ukrywać, że igrzyska były dla mnie przygodą życia. Było to niesamowite doświadczenie, zwłaszcza że mogłam bezpośrednio brać udział w igrzyskach i oglądać wszystko "od środka". Widok Adama skaczącego po srebro olimpijskie wywarł na mnie duże wrażenie. Oglądając dwa kolejne złote olimpijskie medale Simona Ammanna byłam świadkiem wydarzenia historycznego w skokach narciarskich. Żyć nie umierać.
Byłaś tam rekreacyjnie, czy sędziowałaś?
- Na olimpiadzie nie sędziowałam, natomiast Polska miała tam sędziego Ryszarda Gunke. Ja pracowałam w Biurze Zawodów skoków narciarskich, czyli zajmowałam się koordynacją zawodów, kwalifikacji, treningów, czyli wszystkim co się wiąże ze skokami narciarskimi.
Jak przedstawiała się ogólna kondycja Polaków w porównaniu z innymi reprezentacjami?
- Polska ekipa nie jest w złej formie. Pewnie, że szóste miejsce w konkursie drużynowym nie było zadowalające, ale trzeba pamiętać, że na olimpiadzie czy nie, to wynik zależy tylko od dwóch dobrych skoków zawodnika. Jedna pomyłka i po sukcesie. Nasi skoczkowie świetnie skakali na treningach i kwalifikacjach. Na zawodach dochodził dodatkowy stres, który powodował, że wyniki nie były takie, jakich byśmy chcieli. Powinnam dodać, że wśród trenerów innych ekip panuje powszechna opinia, że Polska ma ogromny potencjał w skokach narciarskich i świetne młode talenty. Trzeba je po prostu podszlifować.
Nasz wielki Adam Małysz zdobył dwa srebrne medale, czym uszczęśliwił rodaków. Czy sam też był usatysfakcjonowany? Jakie są jego dalsze plany?
- Adam był bardzo szczęśliwy ze swoich dwóch srebrnych medali. Pewnie, że wszyscy chcielibyśmy złoto, ale na tej olimpiadzie złoto było nie do zdobycia. Simon Ammann był w niesamowitej formie, a dodatkowo nowe wiązania dodawały mu od 5 do 10 metrów przewagi nad przeciwnikami. Podsumowując, reszta zawodników walczyła o srebro i brąz, tak że Adam dosłownie spisał się na "medal". Bardzo nas cieszy, że będzie jeszcze skakał przez kolejny sezon i będzie nas reprezentował na Mistrzostwach Świata w Oslo w 2011 r. Najbliższy kolejny cel to Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich w Planicy w marcu.
Wróćmy na chwilę do Wiednia. W Wiedniu mieszkasz i pracujesz. Czy czujesz się z tym miastem związana?
- Na pewno. Tak jak wspomiałam wcześniej, Wiedeń jest teraz moim domem. Mam tu przyjaciół, ulubione miejsca: restauracje, puby, muzea. Odpoczywam w Wiedniu i lubię do niego wracać.
A jak odbierasz Austriaków? Wśród Polaków krąży opinia, że wiedeńczycy nie są zbyt otwarci na kontakty.
-To prawda, Austriacy wydają się być zamknięci w sobie - niemalże oziębli. Aczkolwiek nie można generalizować. Mam wielu przyjaciół Austriaków, którzy są wspaniałymi ludźmi i bardzo mi pomogli.
Pracujesz z Austriakami. Czy zauważasz jakieś różnice w mentalności Austriaków i Polaków?
- Pracuję z ludźmi z całego świata, również z Austriakami. Polacy są bardziej zaradni i kreatywni. Jak to się mówi „Polak potrafi”. Austriacy żyją wedle regulaminów i przepisów i nie potrafią improwizować tak jak Polacy. Czy to dobrze czy źle? Chyba zależy od sytuacji.
A plany na przyszłość? Myślisz o powrocie do Polski?
- Chyba na razie nie. Niestety, jeżeli chcę kontynuować to co robię teraz, w Polsce nie ma dla mnie miejsca, a szkoda. Ponieważ podróżuję tak dużo, świat wydaje mi się bardzo mały, tak że Polska jest zawsze w zasięgu ręki. A plany? Nie planuję, koncentruję się na teraźniejszości i jestem otwarta na to, co życie przyniesie.

Rozmawiała Magdalena Sekulska, Polonika nr 182, marzec 2010

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…