Miasto różnych ludzi

Dr Ursula Struppe od 16 lat stoi na czele magistratu zajmującego się integracją i różnorodnością, czyli MA 17. Rozmawiamy z nią o wiedenkach i wiedeńczykach, urodzonych tutaj, jak i tych, którzy przybyli z zagranicy. Pytamy, czym jest integracja i tolerancja.

 

 


Kieruje Pani od samego początku wydziałem magistratu, który zajmuje się integracją i różnorodnością. Jak to się zaczęło? 

– Urodziłam się w Wiedniu, co nie jest taką oczywistością, gdyż w tym mieście większość ma inne pochodzenie. Po skończeniu teologii zaczęłam wykładać na kursach teologicznych dla dorosłych. Atmosfera w Wiedniu nie była wtedy zbyt ciekawa. Wciąż toczyły się dyskusje: jedni mówili, że jest w tym mieście za dużo rasistów, inni, że za dużo obcokrajowców. W tym czasie poznałam radną ds. integracji Renate Brauner. Zaczęłam dla niej pracować, rezygnując z mojej dotychczasowej pracy, gdyż czułam, że nadeszła pora zmian.
Wtedy też w rozmowach o migracji coraz częściej zaczęło pojawiać się słowo różnorodność – i to nie w odniesieniu do tej małej grupy, którą w porównaniu z większością cechuje jakiś brak, jakiś deficyt. I nie w znaczeniu integracji, którą należy wspierać kursami językowymi czy poradami. Diversität, czyli różnorodność, zaczęła powoli powracać na miejsce jej przynależne w wielkim mieście, zaczęła być traktowana jako normalność.
Normalność polega na tym, iż oczywistym jest to, że są wiedenki i wiedeńczycy, którzy mówią kilkoma językami, mają różną tożsamość i różne pochodzenie. Jasne stało się wtedy, że istnieje potrzeba, by powstał wydział w urzędzie miasta, który będzie się zajmował sprawami takich obywateli, nie gdzieś na obrzeżach miasta, ale w samym centrum. Ważna była możliwość komunikowania się z innymi magistratami i jakaś spójność w działaniu. W 2004 roku tak właśnie się stało. Powołany został taki magistrat. Złożyłam podanie – i zostałam jego kierowniczką.

Czy można podsumować te 16 lat? Które projekty zasługują na szczególne wyróżnienie?
– Z pewnością wielkim sukcesem był program „Start Wien”, który zapoczątkowaliśmy w 2008 roku. Wiedza i pomoc, które otrzymuje się właśnie na starcie w nowym kraju, jest bardzo ważna. Od tego zależy wszystko: powodzenie w przyszłym życiu zawodowym, odnalezienie swojego miejsca w społeczeństwie. Ważne było to, by nowi mieszkańcy Wiednia widzieli, że są wspierani przez miasto, że są życzliwie przyjmowani.
Ważnym projektem jest też wydawany regularnie od 2007 roku „Monitor Integracji i Różnorodności” (Integrations – und Diversitätsmonitor). Pokazuje on zmiany zachodzące w wiedeńskim społeczeństwie imigracyjnym, jest podstawą dla decyzji politycznych i administracyjnych. Ma on również przyczynić się do zobiektywizowania debat publicznych na temat migracji i integracji oraz pokazać, w jaki sposób administracja dostosowuje się do różnorodności społeczeństwa. Monitor daje też wgląd we wszystkie obszary życia istotne dla integracji i różnorodności, przedstawia również stan różnorodności wiedeńskich urzędów i instytucji miejskich.
Ważnymi projektami są też organizowane przez nas kursy języka niemieckiego. Z ogromnym zainteresowaniem spotkały się np. kursy dla kobiet z jednoczesną ofertą opieki nad dziećmi.

A jak zmienili się mieszkańcy Wiednia w tym czasie, ich podejście do spraw związanych z migracją?
– Historycznie rzecz biorąc, Wiedeń był zawsze miastem imigracji. Bez tej różnorodności kulturowej trudno sobie wyobrazić to miasto. W Wiedniu od bardzo wczesnego wieku dzieci uczą się, że różnorodność jest czymś normalnym, rozwijają kompetencje międzykulturowe. Jest też wyzwaniem: istnieją bariery językowe, różnice kulturowe i różne modele życia. Ale ta różnorodność może być również bardzo inspirująca.
Dla wielu wiedeńczyków jest dziś oczywiste, że ludzie mają inne pochodzenie, różnie brzmiące nazwiska. Jeśli chodzi o spójność społeczną, to mam wrażenie, że w ciągu tych ostatnich lat wiele dobrego się wydarzyło. Na szczególną uwagę zasługuje również polityka mieszkaniowa Wiednia. Nie mamy tutaj segregacji przestrzennej, ale dobrą mieszankę ludzi urodzonych tutaj i nowo przybyłych.

Co zmienił pamiętny 2015 rok?
– Pojawiło się tylko więcej obowiązków ze względu na ogromną liczbę nowo przybyłych. Ważne było zorganizowanie dodatkowych kursów języka niemieckiego, podjęcie współpracy z różnymi organizacjami i uruchomienie wszelkich dodatkowych rezerw. Stanęliśmy przed wielkimi wyzwaniami, z którymi staraliśmy się jak najlepiej uporać.
Zaskoczyło nas pozytywnie to, że wielu tych młodych ludzi bardzo interesuje się austriacką historią. W roku obchodów 100-lecia Republiki Austrii, czyli w 2018 roku, nasi kursanci sami proponowali np. odwiedzanie muzeów czy prosili o dodatkowe wykłady na temat historii. Niektórzy z nich bardzo chcieli zgłębić tajniki demokracji. Dla wielu z nich to jest niezwykłe i fascynujące po tym, czego doświadczyli w swoich krajach.

Czym dla Pani jest tolerancja?
Pewna kobieta z Iraku w czasie zajęć zapytała, czy rzeczywiście w Austrii można mówić to, co się myśli. Gdy potwierdziliśmy, zwróciła się w stronę grupy i powiedziała: rozumiem, jeżeli więc inni tolerują i szanują tutaj to, że ja noszę chustę, to ja muszę robić to samo w stosunku do tych kobiet, które są inne. Pomyślałam sobie: jaka prosta wykładnia istoty tolerancji, czyli w gruncie rzeczy akceptowania czegoś, co wcale nie do końca nam się musi podobać, bo przecież słowo tolerować znaczy dosłownie „znieść coś, wytrzymać”.
I na tym polega tajemnica szanowania, akceptowania, uznawania inności, choć w głębi serca wszyscy pragniemy podobieństwa, pragniemy, by ludzie myśleli i działali podobnie. A więc najważniejsze jest zrozumienie, że to, co ja uważam za słuszne, niekoniecznie takim jest dla drugiego człowieka. Moim zdaniem to jest najważniejsza zasada funkcjonowania społeczności w wielkich miastach: taki właśnie rodzaj tolerancji, mającej oczywiście oparcie na mocnych zasadach demokracji i praworządności.
Tak jak nie ma miejsca na dyskryminację ze strony rodowitych mieszkańców w stosunku do migrantów, tak samo nie ma na to miejsca między migrantami. Oczywiście, życie codzienne nie jest idealne, brak szacunku wobec innych czy niechęć występują, i nie zawsze ma to związek z tym, gdzie kto się urodził.

Jakie są więc najważniejsze zadania?
– Najważniejszy jest dostęp do wykształcenia. Najważniejsze jest zdobycie zawodu, uzyskanie konkretnych kwalifikacji, względnie ich podniesienie. To jest najistotniejsza kwestia do rozwiązania: jak skorzystać z kwalifikacji zdobytych za granicą, jak je uzupełnić i dopasować do odmiennego przecież rynku austriackiego? Nasz magistrat od lat służy konkretną pomocą pod tym względem, mamy rozbudowaną całą sieć poradnictwa w wielu językach.
Innym ważnym zadaniem jest umożliwienie rozwoju i zdobywania wiedzy dzieciom, które nie mogą liczyć na wsparcie własnych rodziców i które już na starcie są pokrzywdzone. Tutaj dotykamy już spraw, o których decydują politycy.

Czym jest dla Pani integracja?
– W nazwie naszego wydziału oprócz słowa różnorodność istnieje również to drugie, czyli integracja. Ze względu na to, że prawie połowa mieszkańców Wiednia ma tzw. pochodzenie migranckie, a w przyszłości liczba ta może znacznie przekroczyć 50%, nie chodzi tak naprawdę o to, aby określona grupa integrowała się z inną homogeniczną grupą. Ci bowiem, którzy dziś decydują się żyć w Wiedniu, poniekąd już wybierają tę integracją ze względu na charakter tego miasta, stawiającego jednak określone wymagania: tolerancji, o której mówiliśmy, respektowania inności, przestrzegania praw człowieka, w szczególności praw kobiet i dzieci, równości wszystkich wobec prawa. Są to wartości, które obowiązują wszystkich, którzy żyją lub chcą żyć w naszym kraju. Ci bowiem, którzy dziś decydują się żyć w Wiedniu, niejako już „integrują” się ze społecznością, która jest przecież tak różnorodna.

A jakie osobiste zadania stawia Pani sobie na najbliższe lata?
– Na sercu leży mi kolegium dla młodzieży, czyli Jugendcollege Wien. Jest to projekt edukacyjny dla młodych migrantek i migrantów w wieku 15–25 lat, który umożliwia kontynuację nauki lub przygotowanie do podjęcia zawodu, a także naukę języka niemieckiego. Daje możliwość wyboru odpowiedniej drogi edukacyjnej lub zawodowej.
Ktoś, kto przyjeżdża na przykład w wieku 16 lat do Wiednia, powinien zorientować się w systemie tutejszego szkolnictwa, powinien mieć możliwość zaliczenia dotychczasowych lat nauki ze swojego kraju pochodzenia i liczyć na wsparcie przy przygotowaniu do egzaminów.
Jest to rodzaj przejściowej szkoły, przed wyborem tej właściwej. Niektórym wystarczy pół roku, by dobrze opanować język niemiecki i wiedzieć, w której szkole chcą kontynuować naukę: czy ma być to na przykład szkoła zawodowa czy gimnazjum. Inni potrzebują na to więcej czasu. Tego typu szkoła daje cenny czas na spokojne podjęcie właściwej decyzji, gdyż te początki w nowym kraju bywają na tyle ciężkie, że młody człowiek staje często przed wyzwaniami, które go przerastają. I wtedy podejmuje złe decyzje, przerywa naukę, poddaje się. A tym samym odbiera sobie szansę na przyszłość. To są moje zadania i moje marzenia na najbliższy czas: umożliwić jak największej liczbie młodych ludzi dobry start w Wiedniu.

Rozmawiała Ewa Steinhardt, Polonika nr 292, styczeń/luty 2021

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…