Podryw w Wiedniu

Uwodzenie, flirtowanie, zdobywanie – jak go zwał, tak go zwał, ale czym jest podryw i na czym polega, każdy wie.  Grunt, żeby flirt był skuteczny. Czy na emigracji podryw rządzi się innymi prawami? Zapytaliśmy o to rodaków mieszkających w Austrii, bywalców świątyń podrywu, czyli dyskotek. 

Ostrzegamy, że przedstawione w tym artykule metody mają krótką datę przydatności do spożycia i raczej nie służą budowaniu trwałego związku.

Na jaskiniowca
To najpopularniejszy sposób uwodzenia, opierający się na pierwotnych instynktach. Wbrew nazwie sposobem tym posługują się nie tylko mężczyźni, ale również kobiety. Metoda ta polega na zaprezentowaniu swoich walorów rozrodczo-materialnych w celu zwabienia płci przeciwnej do niezbyt misternie skonstruowanej pułapko-jaskini. Kobieta prezentuje swoje możliwości wydania na świat potomka, zwane popularnie wdziękami. Mężczyzna zaś sygnalizuje, że jest w stanie zadbać o ewentualne maleństwa i jest na tyle zaradny, że gdy trzeba będzie, to przytacha do jaskini upolowanego mamuta.
Wersja współczesna stosowana przez kobiety to świecenie golizną, natomiast płeć brzydka, jak sama nazwa wskazuje, nie ma co wciągać brzucha i wypinać klatkę, bo to niewiele pomoże, wystarczy że zaświeci portfelem. Sposób ten sprawdza się głównie w barach i dyskotekach, gdzie prezentacja zarówno fizyczności, jak i dóbr materialnych przychodzi najłatwiej.
Jarek, 32 lata, potwierdza, że najłatwiej poderwać dziewczynę na tak zwane „nonszalanckie kluczyki". Sposób wydawałoby się tak oklepany, że mało która dziewczyna da się na niego nabrać, a jednak! – Gdy przychodzę na dyskotekę, udaję lekko znudzonego, tak jakby mnie nie interesowało podrywanie lasek. Zamawiając drinka, dobrze jest położyć na barze kluczyki od samochodu, ale musi to być jakaś dobra fura, Mercedes albo BMW. No i nie może to wyglądać tak, jakbym je specjalnie pokazywał, to musi być tak od niechcenia. Tak naprawdę to kluczyki nie muszą być moje, najczęściej pożyczam od kumpla. To nigdy nie wyjdzie na jaw, bo nawet jak uda mi się wyrwać pannę, to do domu pojedziemy taksówką. Przecież nie będę prowadził po alkoholu, nie? Jarek jednak ostrzega: –To sposób tylko na głupie laski, takie na jedną noc. Taka, która poleci na samochód, raczej nie będzie matką moich dzieci.
Jak się nie ma fajnego auta, a kolega nie pożyczył kluczyków, bo sam tego wieczoru jest na łowach, to można się zaprezentować „na bogato" w inny sposób. Grzesiek, lat 28 mówi: – Dziewczynom dobrze jest stawiać. Najlepiej nie tylko tej, która wpadła w oko, ale też jej koleżance. Wtedy widać, że nie jestem skąpy i że mi nie brakuje kasy. To może wyjść drogo, ale czasem warto zainwestować. Poza tym jeśli dziewczyna jest naprawdę atrakcyjna, taka nie z mojej ligi, to dobrze jest zyskać sympatię jej przyjaciółek. Jest taka zasada, że jak się koło faceta kręci dużo dziewczyn i wszystkie go chwalą, to nawet jeśli nie jest przystojny, staje się interesujący. Czasem nawet nie trzeba dziewczyn zagadywać wprost, jak mówi Grzesiek, najlepiej jest powiedzieć: – Dla mnie piwo, a dla tych pań to, co sobie zażyczą. Wtedy, podobno, same się zainteresują, kim jest taki „gentleman".
Kobiety też podrywają na jaskiniowca, prezentując się jako dobry materiał genetyczny. Instynkt to instynkt, nie da się go oszukać. Ania zdradza swój sekret, który od tysiącleci już nie jest żadną tajemnicą: – Faceci lecą na ciało, obojętnie jakie, czy pulchne czy chude. Gołe jest gołe. Kolesie mogą gadać nie wiem ile o wnętrzu i charakterze, a jak im się dekolt wystawi i zamacha rzęsami, to każdy jest ugotowany. Grunt, żeby pokazać dużo. W tym wypadku sprawa jest jasna jak słońce, po prostu krótka spódniczka, rozchylone usta i maślany wzrok, a najlepiej dekolt, który jest osadzony tak blisko twarzy, że łatwo pomylić patrzenie w oczy z patrzeniem w dwa reflektory innego rodzaju.
Jak podkreślają zarówno panowie, jak i panie, do wszystkiego trzeba podchodzić z rozsądkiem i trafiać w swoją ligę. Ania mówi: – Jeżeli chłopak nie wygląda jak Brad Pitt, to nie powinien wymagać od dziewczyny, że będzie wyglądała jak Angelina Jolie. Trzeba mierzyć siły na zamiary, i tak coś się znajdzie. Mówiąc wprost – każda potwora znajdzie swego amatora.

Obiecanki cacanki, czyli ja ci załatwię...
Ta metoda sprawdza się wszędzie, jednak rozkwita pełnią barw na emigracji, gdzie prawa dżungli są wyjątkowo brutalne. Na tę metodę łapią się niewiasty bezrobotne lub marzycielki. Najłatwiejszym kąskiem są te panie, które chciałyby się „wyrwać" z nudnej lub mało płatnej pracy oraz te, które marzą o jakiejkolwiek karierze, byle bez wysiłku. W przyrodzie występuje wiele rodzajów podrywu, które polegają na tym, żeby „coś" obiecać. Przedstawmy dwie metody: na biznesmena i na fotografa.
Krzysztof chętnie wciela się w biznesmena. Sam ma faktycznie firmę, co prawda jest to jednoosobowa działalność gospodarcza, ale co tam, kto go sprawdzi? Krzysiek mówi: – Najważniejsza jest bajerowanie, w Wiedniu są setki takich Polek, które chciałyby zmienić pracę albo poderwać gościa z firmą. Według niego jest kilka zdań – kluczy, które otwierają wszystkie drzwi: – Załatwię ci pracę. Mam dużo kontaktów. Mam własną firmę. Przy mnie się ustawisz... Jeśli dziewczyna jest z tych mądrzejszych, a nie jakaś guła, to trzeba zacząć od komplementu, pochwalić jej intelekt. Krzysztof i na to ma przygotowane sidła i pułapki w postaci zdań ociekających miodem. Obojętnie, gdzie podrywana dziewczyna pracuje, nawet gdyby to była kancelaria prezydenta, można jej obiecać „coś lepszego". Według Krzysztofa najlepiej powiedzieć: Gdzie ty pracujesz? No nie, to ty się tam marnujesz! Taka mądra, inteligentna kobieta jak ty zasługuje na coś lepszego. Mam dużo kontaktów, mógłbym ci coś załatwić...
Aż strach pomyśleć, co taki szef jednoosobowej firmy „Kogucik" może kobiecie załatwić! Pewne jest tylko to, że po takim wyrafinowanym podrywie niewiasta może sobie co najwyżej pomyśleć: – Ten to mnie załatwił!
Tomasz, lat 25, za najbardziej sprawdzony uważa podryw na fotografa, często go stosuje i jest bardzo zadowolony z uzyskanych efektów. Jak sam mówi, wystarczy dobra nawijka: – Myślę, że mógłbym ci zrobić kilka fotek, masz warunki i potencjał... Tu trzeba zwracać uwagę na szczegóły, które nie kojarzą się erotycznie, inaczej może być wpadka i dziewczyna przejrzy takiego paparazzi od siedmiu boleści na wylot. – Za żadne skarby nie wolno patrzeć na biust ani obczajać całej figury. Żadnego ślinienia się! – ostrzega Tomek.
– Można pochwalić obojczyki, owal twarzy, wyraz oczu i nie komplementować, mówiąc, że piękne, tylko że interesujące, intrygujące, rzadko spotykane, wyraziste. No po prostu trzeba mieć tę nawijkę – mówi z dumą. Tomek podkreśla też, że aby nie wzbudzać podejrzeń, należy zachowywać się niemal aseksualnie i obojętnie: – Tylko sobie nie myśl, że ja to mówię każdej dziewczynie, a ciebie jakoś podrywam. Jestem profesjonalistą. Mam wystarczająco dużo modelek, same się do mnie pchają, muszę robić selekcję. Ciebie wezmę bez kolejki, bo masz warunki i szukam akurat takiego typu urody do mojej najnowszej sesji. Ten typ urody zależy akurat od tego, z kim w tym momencie rozmawia „fotograf". Taki artysta jest jak Kiepura i kocha wszystkie kobiety, zarówno blondynki, brunetki, jak i takie, które na drzewo nie uciekają.

Przyjaciel kobiety
Jest to niedoceniana przez mężczyzn, lecz bardzo skuteczna metoda, zwana „na konfesjonał". Jeżeli podrywacz zdaje sobie z tego sprawę, że nie dysponuje ani aparycją Georga Clooneya, ani środkami finansowymi Billa Gatesa, ani kolegą, który mu pożyczy kluczyki do auta, musi sięgnąć po inną broń, a mianowicie własne ucho i przekonującą mimikę twarzy. Taki zawsze wysłucha, przytuli, otrze łzę. Nie będzie opowiadał o sobie, tylko wsłuchany jak w najpiękniejszą muzykę będzie patrzył prosto w oczy wybranki i ze zrozumieniem kiwał głową.
Adam mówi, że czasem nudzi się jak cholera, gdy wysłuchuje dziewczyn, które opowiadają mu o problemach z koleżankami, stosunkach z rodzicami lub, o zgrozo, o swoim byłym. – Czasem to aż się dziwię, co za pierdoły opowiadają dziewczyny, z wypiekami na twarzy analizują, co zjadł ich kot i na co jest chora ich babcia. Ale jak się przytakuje i z zainteresowaniem dopytuje o ich problemy, to wyśpiewają mi wszystko, jak księdzu. No i potem są takie oczarowane i wdzięczne.
Drogie czytelniczki, zastanówcie się dobrze: gdy najdzie was potrzeba rozmowy, czy nie lepiej byłoby pójść jednak do księdza albo psychoterapeuty?


Na obcokrajowca
Metoda bardzo skuteczna, warunkiem jest znajomość języka obcego, koniecznie takiego, którego nie zna rozmówczyni. Ten sposób sprawdza się głównie w Polsce, gdzie polonijny mieszkaniec Wiednia może z powodzeniem udawać Austriaka. Maciej i Jacek opowiadają: – Kiedyś w Polsce udawaliśmy w barze, że nie jesteśmy Polakami. Zaczęliśmy miedzy sobą mówić po niemiecku i zagadywać dziewczyny łamaną polszczyzną: Ja nie mófić dopsze polski, ja być w delegacja itp. Oczywiście podziałało. Dziewczyny bardzo się zainteresowały co tu robimy i dlaczego, w jakiej firmie pracujemy i takie tam pierdoły. Przeszliśmy w rozmowie z nimi na angielski, chociaż one strasznie kaleczyły. Najśmieszniejsze było to, że między sobą rozmawiały o nas po polsku i myślały, że nie rozumiemy. – A ty wolisz tego czy tamtego? Zapytaj, czy mają dziewczyny albo żony, a może nas zaproszą na weekend do Wiednia itp. Ale mieliśmy ubaw!
Wszystkie rodzaje podrywu, o których opowiedzieli nam nasi rozmówcy, są może mało wysublimowane i mało nowatorskie, żeby wręcz nie powiedzieć, że są to metody oklepane i stare jak świat. Można przypuszczać, że stuprocentowa skuteczność też nie jest silną stroną tego rodzaju sideł zastawianych na kobiety. Wszyscy panowie, którzy zdradzili nam swoje „tajniki" uwodzenia, od dłuższego czasu są singlami i od miesięcy, co weekend, żelują włosy i ubierają najlepsze koszule, by w jakimś polskim lokalu udawać bogatych biznesmenów, wpływowych fotografów i empatycznych wrażliwców.
Szkoda, że wielu mężczyzn nie próbuje podrywu na metodę „taki jestem i już". Może wystarczyłoby być sobą, a kobiety ustawiałyby się w kolejce? Może warto spróbować.

Magdalena Marszałkowska

Polonika nr 214, listopad 2012

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…