Córka, matka i Jugendamt

Beata opowiada swoją historię, historię swojej rodziny innym ku przestrodze. Wie, ile zdrowia, czasu i energii kosztuje próba odkręcenia czegoś, co zaczęło się może dość niewinnie, jako klasyczne nieporozumienie między matką a nastoletnią córką.

Następnie zaś urosło do problemu o niebotycznych rozmiarach, w którego rozwiązanie zaangażował się Jugendamt, a finał miał miejsce na sali sądowej.

Nasza relacja ukazuje ciąg wydarzeń, tak jak je widzi Beata, i mamy świadomość, że nie poprosiliśmy o komentarz drugiej strony sporu. Dziennikarsko to niedopuszczalne, ale powodów jest kilka: po pierwsze, nie uważamy się za arbitra władnego rozsądzać kwestie rodzinne, po drugie, nie jest naszym zamiarem podgrzewać atmosferę wokół sprawy, w którą zaangażowane są osoby wciąż mieszkające w Grazu, a która powoli się wycisza. Po trzecie, chcemy dać Czytelnikom możliwość samorefleksji nad materiałem napisanym ku przestrodze, a może ku pokrzepieniu serc...

Dom dziecka w Kutnie
Beata zakochała się w dziewczynkach od pierwszego wejrzenia, gdy zobaczyła je leżące jako kilkumiesięczne maluchy w osobnych szpitalnych łóżkach. Wraz ze swym austriackim mężem, Georgiem, wiedziała, że decydują się na lata wyrzeczeń i ciężkiej próby: trzeba było najpierw zadbać o powrót obu dziewczynek do zdrowia, przeprowadzić adopcję, zabrać z domu dziecka i dopiero wtedy otoczyć miłością nowej rodziny. Beata miała wewnętrzne przekonanie, że to się uda, była wtedy o 17 lat młodsza, dobrze sytuowana, jej determinacja była ogromna, taka pozostała zresztą do dziś.

Dom rodzinny w Grazu
Do Austrii przyjechali, gdy dziewczynki obchodziły ósme urodziny. Karolina i Klaudia szybko zaczęły przyswajać język, zaprzyjaźniły się z nowymi koleżankami w szkole, miłość matki do córek rosła z każdym dniem. Nieporozumienia i kłopoty pojawiły się natomiast między małżonkami. Po jakimś czasie wspólne rodzinne życie nie było już możliwe. Beata zabrała ze sobą córki i zamieszkała oddzielnie, nie izolując jednak ojca od kontaktów z dziećmi, do dziś zresztą angażuje się on w ich życie. Może nie był to najlepszy ruch, ale Beata wybrała mniejsze zło. Z determinacją starała się stworzyć najlepszy dom dla dorastających nastolatek. Ten okres w życiu dziecka nie pieści jednak rodzica, a zwłaszcza tego samotnie wychowującego. – Moje córki to bardzo dobre dzieci – mówi Beata. – Może zdarzały im się drobne kłamstewka w nieistotnych sprawach, ale generalnie ufałyśmy sobie.
Beata spędzała dużo czasu na indywidualnych rozmowach z każdą z córek, ale – jak sama przyznaje – może w codziennej bieganinie i trosce o byt zaprzepaściła jedną czy dwie okazje do szczerej rozmowy, gdy starsza i bardziej ekstrawertyczna Klaudia, miewająca wahania nastroju, zapragnęła więcej wolności, a mniejszej kontroli. – Bardzo chciała być kochana, mieć chłopaka i gdy jednego poznała, myślała, że to już ten jedyny. Ja wiedziałam, że on jest dla niej nieodpowiedni – przypomina sobie kluczowe wydarzenia sprzed półtora roku. – Pamiętam, że Klaudia zadawała mi w ten wieczór wiele pytań, miałam wrażenie, że chce mi coś powiedzieć, ale ja tego nie wyciągałam z niej na siłę, nie pociągnęłam tematu. Może ten jeden raz powinnam była...

Ucieczka do wolności
Tuż po Nowym Roku 2020 Klaudia nie wróciła do domu. Szok, niedowierzanie, przerażenie, nadzwyczajny strach o dziecko. Dopiero o czwartej rano Beata zobaczyła w swojej komórce sygnał telefoniczny od dziewczyny. Pojechała do chłopaka za Graz, tak, wróci nazajutrz. Wtedy to Beata nakrzyczała na córkę, to było jednak wszystko, po powrocie do domu nie rozmawiały o tym.
W kolejnych tygodniach Klaudia, będąc pod wpływem starszego chłopaka, poszukała stronnika w postaci Jugendamtu (Urzędu do Spraw Dzieci i Młodzieży). Od tej pory matka i córka nie rozmawiały ze sobą inaczej, niż w obecności pracowników Jugendamt. Córka zarzucała matce m.in. zbytnią kontrolę, naciski na zdobywanie lepszych wyników w nauce, niezezwalanie na wychodzenie z domu o dowolnej porze.
Beata wspomina, jak w rozmównicy siedziała samotnie, mając przeciw sobie córkę i dwie urzędniczki Jugendamtu. To one tłumaczyły jest, że rodzicielskim błędem są próby kontrolowania 17-latki w kwestiach mieszkaniowych, edukacyjnych czy seksualnych.

Krisenzentrum
Dla dobra niestabilnej psychicznie Klaudii (potwierdzone badaniem lekarskim wahania nastroju) urząd do spraw młodzieży orzekł, że najbezpieczniejszym dla niej miejscem będzie centrum kryzysowe, w którym matka nie będzie sprawować nad nią kontroli, a podopieczna zyska daleko posuniętą swobodę (bywało, że weekendy dziewczyna spędzała u chłopaka). Mimo licznych listów, jakie wspólnie matka i ojciec kierowali do urzędu o „zwrot” dziecka, doszło w sierpniu do rozprawy sądowej, w wyniku której matka straciła prawa rodzicielskie.

Święta bez córki
Coraz bardziej brak starszej siostry odczuwała Karolina, nie wytrzymała dłużej niż dwa dni na obozie letnim w Polsce, uśmiech przestał gościć na jej twarzy, z natury introwertyczna jeszcze bardziej zamknęła się w sobie. Beatę dochodzą jesienią sygnały, że między Klaudią a jej chłopakiem dochodzi do nieporozumień na tle finansowym. Żadne w nich nie jest samodzielne, bez wsparcia rodziny trudno patrzeć beztrosko w przyszłość. Beata ze smutkiem szykuje się do pierwszych świąt bez jednej z córek, właściwie nie wyobraża sobie pustego miejsca przy stole, nie o taką tradycję w święta chodzi. Wewnętrznie ma jednak przekonanie, że kiedyś córka wróci, że doceni to, co miała w domu rodzinnym, że przypomni sobie o siostrze, zechce ponownego kontaktu z matką. Pytanie tylko, ile czasu ma jeszcze upłynąć. – Może właśnie tego jednego dnia trzeba było porozmawiać, może powinnam była pociągnąć temat i wypytywać. Czy taki ma być finał mojego macierzyństwa? – zastanawia się Beata.
* * *
W Wigilię otrzymuję SMS-a: Wesołych Świąt od Beaty z Córkami. Taka jestem szczęśliwa...

Odwracanie
Przebywająca formalnie na co dzień w WG (Wohngruppe) Klaudia śle do Beaty SMS-y: Nie daję rady, Mami, zabierz mnie do domu. Na styczeń 2021 roku wyznaczono w Jugendamt termin spotkania między stronami, Beata stawia się całą rodziną: obie siostry, były mąż i ona, mama-helikopter, jak o sobie mówi. Stawką jest pełnoprawny powrót Klaudii do domu. Klaudia formułuje pismo do działu prawnego Jugendamt, jego fragmenty zostaną przytoczone podczas rozprawy w sądzie: „Największym moim błędem było odejście z domu (…) Zdałam sobie sprawę z tego, że moja rodzina zawsze mnie wspierała i tylko tam miałam najlepsze warunki. Chcę wrócić do domu”. Do szczęśliwego finału jednak wciąż długa droga. – Życie nie jest bajką – mówi Beata – dlatego trzeba je odwrócić i zrobić z niego bajkę. Beata z właściwą sobie determinacją zajmie się teraz odwracaniem...

Dla zapewnienia członkom rodziny anonimowości, zmieniliśmy ich dane osobowe.

Anita Sochacka, Polonika br 282, styczeń/luty 2021

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…