Wojna w Ukrainie. Opowieść Iriny

Irina Zaretskaya, absolwentka czterech uniwersytetów (Southern Maine Community College, Technische Hochschule Nürnberg, Universitat Internacional de Catalunya i Université Côte d'Azur) jest „obozową mamą” i coachem, który wierzy we wspieranie dzieci i młodzieży w rozwijaniu swojego potencjału.

Razem z mężem, który studiował prawo na Uniwersytecie w Cambridge i pracował w Światowej Organizacji Zdrowia oraz Programie ONZ ds. Rozwoju, prowadzą odnoszącą sukcesy firmę w Kijowie, organizując obozy anglojęzyczne, w których każdego lata uczestniczy ponad 1500 dzieci.


– Byłam na izraelskiej pustyni na konferencji pokojowej z przedstawicielami wszystkich religii: chrześcijan, muzułmanów, ydów, buddystów i tak dalej. Jak na ironię, w dniu, w którym zakończyła się konferencja i miałam wrócić do Kijowa, Ukraina została zaatakowana. Odkryliśmy to w drodze na lotnisko, kiedy odwołano nasz lot. Od razu zadzwoniłam do męża, błagając go, żeby zabrał tylko podstawowe rzeczy i bezzwłocznie przywiózł naszą trójkę dzieci do jego rodziców w Mołdawii. Niestety kilka godzin zajęło mu jeżdżenie po Kijowie w poszukiwaniu benzyny. Wszystkie stacje benzynowe były pełne ludzi chcących zatankować i uciec. Potem moja rodzina podróżowała bocznymi drogami, aby uniknąć oddziałów wojskowych. Mieli szczęście przekroczyć granicę ukraińsko-mołdawską w pobliżu jego rodzinnego domu. Przeprawa została zamknięta godzinę później, a moja siostra, jej mąż i czwórka przerażonych dzieci nie zdążyli przejść. Aby przekroczyć granicę, musieli jechać całą drogę na północ – 16 godzin w samochodzie bez jedzenia i wody.
Wiem, jakie mamy szczęście, że mamy rodzinę w Mołdawii i miejsce na nocleg. I dziękuję Bogu, że nasze dzieci nie widziały wiele zniszczenia, krwi i śmierci, bo mój mąż natychmiast wyjechał. Cały nasz dobytek pozostał w Kijowie. Moja najmłodsza córka ma dopiero trzy lata. Płacze, bo jej pluszowy miś został w Kijowie, i błaga nas, żebyśmy wracali do domu. Trudno jej wytłumaczyć, dlaczego nie możemy teraz pojechać i dlaczego mama cały czas rozmawia przez telefon.
Ze względu na moje umiejętności językowe i międzynarodowe doświadczenie, pełnię obecnie funkcję centrum informacyjnego, starając się pomóc znaleźć przejścia graniczne, transport, zakwaterowanie i łączyć ludzi w każdy możliwy sposób. Moi przyjaciele i rodziny dzieci, które przez lata uczęszczały na nasze obozy letnie, wołają o pomoc. Matki z małymi dziećmi marzną od ponad trzech dni, idąc w kierunku granic. Samochody są bezużyteczne, bo benzyny nie ma nigdzie. Tym, którzy zostaną w Kijowie czy Charkowie, wkrótce zabraknie jedzenia. Wielu choruje z powodu zimna. Sklepy są puste. Tysiące domów nie ma prądu. Ludzie chowają się pod mostami, na stacjach metra czy na parkingach, aby chronić się przed pociskami. Są straumatyzowani, wszędzie mają do czynienia ze zwłokami i zrujnowanymi ulicami.
Wiadomości medialne były szokujące. Zbombardowany budynek mieszkalny w Kijowie znajdował się po drugiej stronie ulicy od naszego domu. Płakałam przez kilka godzin z rozpaczy.

Uważam, że Putin jest zarówno szaleńcem, jak i dyktatorem z ambicjami światowego przywództwa. Ta wojna nie dotyczy tylko Ukrainy, a przynajmniej on na niej się nie zatrzyma. W 2005 roku ten człowiek powiedział narodowi, że „upadek Związku Radzieckiego był największą katastrofą geopolityczną stulecia. Jeśli chodzi o naród rosyjski, stało się to prawdziwą tragedią. Dziesiątki milionów naszych współobywateli i rodaków znalazło się poza granicami Rosji”. Wydaje mi się, że Putin marzy o zjednoczeniu wszystkich poprzednich krajów sowieckich przy użyciu tej samej strategii: najpierw tworzy enklawę Rosjan, potem wspiera rosyjskojęzycznych separatystów, a potem najeżdża ten kraj, udając, że chroni „swój lud” przeciwko wszelkiej dyskryminacji.
Moja rodzina nie czuje się bezpieczna w Mołdawii, ponieważ istnieje tam mniejszość prorosyjska i Mołdawia może być kolejnym po Ukrainie celem. Modlimy się, aby NATO wysłało wojska, by pokonać Putina i jego armię, zanim będzie za późno.
Jestem pod wielkim wrażeniem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Kiedy po raz pierwszy został wybrany, wiele osób śmiało się z niego, że jest komikiem, który miał szczęście oczarować prostych ludzi i zdobyć ich głosy. Jego notowania spadały w pierwszych latach prezydentury, ponieważ walka z korupcją nie przebiegała tak gładko, jak obiecywał. Oligarchowie i stare struktury blokowały postęp. Ale teraz Ukraińcy są z niego tacy dumni! Ten człowiek stał się bohaterem narodowym i symbolem naszej odwagi i niepodległości.

Anna Huemer, Polonika nr 289, marzec/kwiecień 2022

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…