Alienacja rodzicielska

Najgorsza jest rozłąka i rozpad więzi…Fot. Pixabay

Alienacja rodzicielska

Zaczyna się jak wiele podobnych historii: ojciec, pełen ufności i determinacji, wyjeżdża za granicę do pracy, by zapewnić rodzinie lepsze życie. Kredyt niemal spłacony, ale cena tego sukcesu okazuje się wyższa niż wszystkie zarobione pieniądze. Z czasem w małżeństwie pojawiają się pęknięcia, które szybko przeradzają się w głębokie rysy.

Żona zaczyna działać z premedytacją – utrudnia spotkania, kłamie, oskarża, manipuluje. Kontakt ojca z dziećmi stopniowo się załamuje. To początek alienacji rodzicielskiej – zjawiska, w którym jeden z rodziców podejmuje celowe działania, by zniechęcić dziecko do drugiego rodzica, osłabić, a nawet całkowicie zerwać ich więź.

Dobre złego początki
Szymon nie miał wątpliwości – kiedy żona straciła pracę, a na karku ciążył kredyt za dom, musiał wyjechać. Z Wrocławia do Wiednia – niby niedaleko, pięć i pół godziny samochodem. Ale wystarczająco, by codzienne życie zmieniło się nieodwracalnie: bez wspólnych śniadań z żoną i córkami, bez wieczornego „Tata, poczytasz mi?”. Wyjazd miał być tylko na chwilę – umówili się na rok… a minęło ponad dwa. W końcu mieli wspólny dom, wspólne dzieci i wspólną przyszłość. „Wrócę na stałe, jak tylko się odkujemy” – powtarzał, wierząc w to naprawdę. W międzyczasie wpadał do domu na weekendy, święta, wakacje.

– To był dom z ogródkiem. Z marzeniami. Wzięliśmy kredyt na trzydzieści lat, ale plan był prosty: spłacić jak najwięcej w jak najkrótszym czasie, a potem będzie lżej. Wiedeń dawał większe możliwości finansowe niż Wrocław. Najpierw wziął pierwszą lepszą pracę, potem kolejną. Wynajął łóżko w dwuosobowym pokoju. Tęsknił jak diabli. Ale miał cel. Miał dla kogo. I wierzył, że ona też.

Alienacja rodzicielska to przede wszystkim przemoc psychiczna. Fot. Pixabay

Jak zniszczyć partnera
Po jakimś czasie zachowanie żony zmieniło się. Wszystko zaczęło się niewinnie. Albo raczej – zbyt cicho, żeby od razu usłyszeć alarm. Powoli pojawiały się oznaki, że Szymon staje się niepotrzebnym lub ktoś zaczyna go zastępować. – Pojawiły się tajemnice, znikały drobne rzeczy: paszporty, pieniądze, czego od razu nie zauważyłem. Alarm zadzwonił, gdy w historii przeglądarki znalazłem adresy portali randkowych, przegląd urządzeń nagrywających i dziwne hasła: „jak przygotować się do rozwodu”, „plan bezpieczeństwa kobiety”, jak odebrać ojcu dziecko”. W internecie są strony z instrukcjami, jak zniszczyć partnera, jak doprowadzić drugą stronę do depresji, jak ją rozbroić, jak pozbawić kontaktu z dzieckiem i majątku. Tam się nie rozmawia o dobru dziecka. Tam się planuje z góry brutalny scenariusz – mówi Szymon.  

W tym czasie moja „eks” przeszła transformację: inna fryzura, stroje. Już wtedy wszystko było jasne.

Spiralą w dół
– Najpierw żona rozpoczęła serię pomówień i wzywania patroli policji – nawet w nocy. Zgłaszała absurdalne i nieprawdziwe sytuacje: że zabrałem komputer do swojego pokoju, że nie chcę się wyprowadzić, że jestem pijany i awanturuję się. Za każdym razem policjanci zastawali spokojnego, trzeźwego Szymona i rozkładali ręce.

Kiedy te działania nie przyniosły oczekiwanego efektu, ona wyprowadziła się z domu. Ale to nie był koniec – zaczęły się kolejne pomówienia, donosy do pracy, eskalowanie konfliktu, manipulacje przy kontakcie z dzieckiem.

Nie mieszkaliśmy razem już od dłuższego czasu. A każdy dzień spędzony z synem bez obecności byłej żony był dla nas świętem. Syn czuł się bezpiecznie. Dużo zwiedzaliśmy, uczyliśmy się razem, dzieliliśmy pasje. Przez chwilę było w miarę stabilnie – jego matka była wtedy zauroczona nowym partnerem.

W tym czasie i ja poznałem wspaniałą osobę – Zosię. To ona pokazała mi, czym jest prawdziwa troska i ciepło kobiety. Wspólnie opiekowaliśmy się moim synem. Chłopiec był zadbany, często się do niej przytulał. Szukał w niej czułości, której nie dostawał od własnej matki.

Ale ten spokój był złudny. Coś się zbliżało. Była żona znów zaczęła działać – kolejny raz obmyśliła plan. Nie wydawała syna na kontakty, robiła awantury podczas rozmów telefonicznych, przerywała je. Potrafiła żądać zwrotu dziecka w trakcie mi przydzielonego czasu z błahego powodu – jakby to była zabawka.

Wielokrotnie musiała interweniować policja, by powstrzymać jej agresywne zachowanie i wymusić stosowanie się do wyroków sądu. Była bezkarna. – Wtedy sąd wydłużył mi czas spędzany z dzieckiem. Gdy skontaktowałem się z infolinią dla ofiar przemocy, polecono mi założenie byłej żonie Niebieskiej Karty. To ją rozwścieczyło – wzdycha Szymon.

Przyszedł ten moment
Syn miał jechać ze mną, z kuzynem i dziadkami nad morze. Jeszcze dzień wcześniej mówił przez telefon, że już pakuje walizkę i nie może się doczekać. A gdy podjechałem, by go odebrać, spojrzał nerwowo na matkę i powiedział: – Tato, ja nie chcę jechać. Zamarłem. W jednej chwili wszystko się rozsypało. Wiedziałem, że to początek kolejnego etapu alienacji. Wiedziałem, że więź zostanie zerwana.

Dużo wtedy czytałem. Poznawałem mechanizmy alienacji. Pomogły mi w tym m.in. materiały udostępniane przez organizacje takie jak „Kocham Cię Tato”. I miałem przeczucie, że wydarzy się coś jeszcze.

Dlaczego tata jest niedobry? – Hm, mama tak mówi…
Fot. Pixabay

Eksmisja
– Nie myliłem się. Wkrótce – na skutek kolejnych pomówień – straciłem pracę. A kilka miesięcy później, około godziny 22.00, była żona pojawiła się pod moim domem ze swoim partnerem. Próbowali się włamać. Zawiadomiłem policję. Gdy funkcjonariusze przyjechali, wręczyli mi… nakaz natychmiastowego opuszczenia domu.

– Nie rozumiałem nic. Przecież od pięciu lat z nią nie mieszkałem. – Szymon spuścił głowę zrezygnowany – Przecież prawo mówi co innego!

W Polsce obowiązuje tzw. ustawa antyprzemocowa, która pozwala natychmiast eksmitować z mieszkania osobę podejrzaną o przemoc – nawet bez wyroku. Ochrona domniemanej ofiary ma być priorytetem. Co jednak najważniejsze, ofiara i przemocowiec muszą mieszkać razem.

– Policja zapytała, czy wyprowadzę się dobrowolnie, czy będą musieli użyć siły. Nie było żadnych dowodów, tylko jej słowa. Zostawiłem wszystko: rzeczy, zdjęcia, komputer z ważnymi, zawodowymi dokumentami, nawet ładowarkę do telefonu. A ona z dziećmi wprowadziła też swojego konkubenta. To było takie upodlające. Wtedy zaczął się mój najgorszy koszmar!

Eksmisja na podstawie pomówienia o przemocy. W świadomości publicznej znana jako „mieszkanie za pomówienie” – rozwiązanie prawne, które miało chronić ofiary, a w praktyce coraz częściej wykorzystywane jest jako narzędzie rozgrywek między partnerami. Kiedy system nie sprawdza wersji zdarzeń, jedna strona traci wszystko w ciągu jednej chwili. Już dziś z tego powodu w Polsce ok. 10 tysięcy osób musiało zmienić adres. A udowodnienie swojej niewinności jest prawie niemożliwe!

Szymon stał się bezdomnym, stracił pracę, dom i kontakt z synem, po jakimś czasie wynajął pokój u znajomego, potem inne mieszkanie. Pojawiły się dwa komplety rachunków. – Wiesz, co to znaczy płacić za dom, do którego nie możesz wejść? Przecież w majestacie prawa okradli mnie z dorobku całego życia.

Traumy u dzieci
Ale to nie jest najgorsze. Najgorsza jest rozłąka i rozpad więzi. Alienacja rodzicielska to przede wszystkim przemoc psychiczna. Tyle że nie pozostawia siniaków ani obrażeń widocznych na ciele. Zostawia rany w psychice dziecka i w sercu rodzica, który zostaje odcięty. Przypomina powolne zamazywanie jednej osoby w pamięci dziecka – przez manipulację, przez dezinformację, przez emocjonalny szantaż. – To są potężne traumy. Dzieci wychowane w takich układach mają później trudność w tworzeniu relacji. Nie wiedzą, komu ufać, nie znają bezpiecznego wzorca miłości – wyjaśnia Szymon.

– Dowiedziałem się kiedyś, że matka wyznała jednemu z chłopców, że żałuje, że go urodziła! Kto tak mówi swojemu dziecku!? Najstarszy syn prawie otarł się o ośrodek wychowawczy, bo matka tak chciała go sobie podporządkować, ale to działanie odwróciło się przeciwko niej.  Dziś mam świetny kontakt z moim najstarszym synem – mieszka na swoim, pracuje, a nawet jest zakochany. Ale jeszcze długo będzie potrzebował wsparcia, bo w pamięci wciąż nosi krzywdę, jaką wyrządziła mu jego mama.

Środkowy syn stał się żołnierzem swojej matki. Gdy jeszcze razem mieszkaliśmy, to cały czas raportował matce przez telefon, co robię. Ciężko było mi to znosić. Niestety nie potrafiłem przekonać go do swoich racji, był za bardzo zaszczuty.

Najmłodszy syn długo walczył, ale w końcu się poddał – ze strachu, z bezsilności. Zabrakło mu sił, by stawiać opór matce. Takie historie sieją spustoszenie w psychice dzieci i odbijają na nich piętno na całe życie.

Walka z systemem
Szymon nie poddawał się, choć życie, a raczej urzędnicy i system, rzucali mu kłody pod nogi. Nie należy do tych, którzy łatwo machają ręką i mówią „trudno”– to nie ta stawka. Walczył z nieuczciwym psychologiem, który łamał wszelkie zasady zawodu (sugerował rozwód, a tego mu robić nie wolno) i manipulował sądem, pokazując Szymona w niekorzystnym świetle. Walczył z MOPS-em i jego pracownikami, którzy opierali się na stereotypach i fałszywych oskarżeniach o przemoc. System zbyt często domyślnie staje po stronie matki i bagatelizuje alienację. A może to działania celowe i świadomie? Przecież każda godzina pracy adwokatów, orzeczników kosztuje krocie!

Bronił się, nagrywał każdą rozmowę, gromadził SMS-y, notował każdy szczegół. Prawnik kosztował majątek, ale bez niego system pożarłby Szymona w tydzień i pewnie jak wielu ojców zostałby osadzony lub co gorsza mógłby nie stąpać już po tym świecie. Potem próbował przez ludzi – sąsiadów, znajomych, dawnych przyjaciół. Ale ci bali się „wtrącać”. Albo już słyszeli „wersję matki”. Musi się cały czas kontrolować, żeby żadne słowo ani czyn nie zostały użyte przeciwko niemu. Alienowanej osobie grozi oskarżenie o molestowanie, tylko dlatego, że myje dzieci. Przeciwstawienie się zachciance dziecka może być interpretowane jako przemoc. Przeogromna presja! – W tym miejscu muszę podziękować mojemu przyjacielowi jeszcze z Wiednia. Kazik, gdyby nie rozmowy i Twoje wsparcie, być może nie byłoby mnie już na tym świecie. Uratowałeś mi życie! – zaznacza Szymon.

Takie historie sieją spustoszenie w psychice dzieci. Fot. Pixabay

Problemy systemowe
System jest niewydolny. Urzędnicy często nie podejmują działań mimo wyroków sądowych, przyznających ojcu kontakty z dzieckiem. Nie ma egzekwowania praw. Matka zamyka drzwi kuratorowi i policji przed nosem i oni niewiele mogą zrobić. W końcu jeden z kuratorów z dłuższym doświadczeniem zawodowym zaskoczył matkę i wszedł do mieszkania. Połapał się wtedy, że dzieci są zaniedbane, a u matki są objawy zaburzeń psychicznych. Gdy spytał dziecko, co myśli o tacie, to odpowiedziało, że jest niedobry. – Ale czemu niedobry? – Hm, mama tak mówi. Niestety ten kurator nie był w stanie wiele zdziałać, ponieważ matka pokazała się w roli ofiary i wykazała rzekome niedociągnięcia w jego pracy, czego wynikiem była wymiana kuratora!

– Znowu straciłem kogoś, kto widział prawdę. Kuratelę przejął kurator, który stosuje tzw. alienację urzędniczą. Udaje, że nic nie widzi, zaniechał czynności służbowych w stosunku do matki niestosującej się do poleceń sądu i nie widzi krzywdy dziecka, zeznaje nieprawdę! To jakiś koszmar – mówi Szymon.

Chcę tylko być ojcem
Szymon w końcu wyszedł na ulicę. Z tabliczką: „Nie jestem potworem. Chcę tylko być ojcem”. Wziął udział w marszach organizowanych przez Fundację „Kocham Cię Tato” – jedną z organizacji w Polsce, które głośno mówią o alienacji. Szymon nie był sam. Obok szli mężczyźni, którzy płakali, bo ich dzieci mówiły do nich „proszę pana”. Których synowie przestali odpowiadać na SMS-y. Których córki zostały nauczone, że „tata się wyprowadził, bo nie chciał was już kochać”.

Fundacja pomogła. Dała wsparcie psychologiczne, prawne, przestrzeń do rozmowy. Ale nawet najlepsze wsparcie nie odwróci manipulacji matki, jeśli dziecko przez lata słyszy, że „ojciec zniszczył rodzinę”. Po latach walki Szymon zrozumiał coś bolesnego: Nie da się wygrać wojny o miłość, jeśli drugiej stronie nie chodzi o miłość, tylko o pieniądze.

Epilog
Dziś Szymon mieszka pod Wrocławiem. Ma pracę, którą lubi, wynajmuje mieszkanie, do którego od zera musi kupować najpotrzebniejsze rzeczy. Cieszy się, że żyje. U boku ma kochającą Zosię, może liczyć na wsparcie najstarszego syna, rodziny i przyjaciół.

Ale brakuje mu czegoś najważniejszego – obecności młodszych synów. Zwłaszcza najmłodszego.

Widzi go dwa razy w tygodniu, przez 15 minut, w szkole. Zawsze w obecności matki lub średniego syna. Chłopiec kuli się wtedy w sobie, widać, że się boi. A przecież jeszcze niedawno, dopóki matce znowu się nie odmieniło, to jakoś funkcjonowało – co drugi weekend spędzali wspólnie, do tego dwa popołudnia w tygodniu.

Środkowy syn jest już dorosły, studiuje. Ale i tu nie brakowało rozczarowań – przez jakiś czas oszukiwał Szymona i sąd, przynosząc rachunki za czesne na studia, na które w ogóle nie uczęszczał. Sąd w końcu odebrał mu alimenty – i to z wyrównaniem wstecz. To była dla młodego człowieka nauczka. Zrozumiał, że prawda wcześniej czy później wyjdzie na jaw. Zaczął w końcu studiować. – Mimo wszystko nadal mu płacę. To moje dziecko. Choć mnie oszukało – mówi Szymon.

Kto jest sprawcą, a kto ofiarą?
Sąd apelacyjny oddalił w całości wniosek o eksmisję, ale do swojego domu nie może wejść, został okradziony przez eks-żonę i jej partnera.

Ostatnio prokuratura przesłała list, że wszczęto śledztwo, bez wniosku poszkodowanego Szymona, przeciwko jego byłej żonie o znęcanie psychiczne nad nim oraz najmłodszym synem. – Czyżby ktoś zauważył krzywdy oraz to, kto jest sprawcą, a kto ofiarą? – zastanawia się głośno Szymon. Przez lata w jego życiu dominowało uczucie bezradności, strachu, chronicznego stresu i trauma. Może teraz doczeka się odrobiny sprawiedliwości?

Na pytanie, co chciałby powiedzieć innym osobom w podobnej sytuacji, powiedział: „Nie dajcie się zepchnąć w cień. Dziecko ma prawo do obojga rodziców. A wy macie prawo być ojcami”. Szymon wspiera innych ojców dotkniętych przemocą i alienacją, jako wolontariusz wspomaga inne organizacje pożytku publicznego dbające o dobro dzieci.

Co dalej?
To nie jest tylko historia Szymona. Podobnych historii są setki. Wiele z nich kończy się dramatycznie – depresją, próbami samobójczymi, trwałym rozpadem więzi rodzinnych, a czasem nawet śmiercią. W internetowych grupach wsparcia dla osób dotkniętych alienacją można znaleźć poruszające świadectwa: o fałszywych oskarżeniach o przemoc wobec osób, które nigdy nie podniosły głosu; o rodzicach, którzy przez lata nie mogli zobaczyć swoich dzieci, mimo sądowych orzeczeń; o ojcu, który nagrał wideo pożegnalne, mówiąc: „Kocham was, synowie. Ale wasza matka zniszczyła mi życie. Nie mam już siły”.

Ofiarami alienacji są nie tylko ojcowie, lecz także matki, dziadkowie, wujkowie – całe rodziny, które latami żyją w bolesnej separacji, mając nadzieję, że prawo wreszcie zacznie skutecznie chronić więzi z dzieckiem. Reforma sądów rodzinnych jest pilna i nieunikniona.

Alienacja rodzicielska w Austrii (Eltern-Kind-Entfremdung). Co warto wiedzieć?

  1. Nadużycia przepisów o przemocy
    W Austrii – podobnie jak w Polsce – zdarzają się przypadki wykorzystywania zgłoszeń o rzekomej przemocy domowej w celu ograniczenia kontaktu ojca z dzieckiem. Policja może nałożyć 14-dniowy zakaz zbliżania się (Betretungsverbot), a sąd, na wniosek drugiej strony, może go przedłużyć nawet do zakończenia sprawy rozwodowej.
  2. Co z kontaktami z dzieckiem?
    Zakaz zbliżania się do partnerki nie obejmuje automatycznie dziecka, o ile nie doszło do przemocy wobec dziecka. Jednak w praktyce sądy często wymagają, by pierwsze spotkania odbywały się w kontrolowanych warunkach.
  3. Bezpieczne kontakty: Besuchscafé
    W sytuacjach konfliktowych lub po oskarżeniach o przemoc, sądy kierują ojców do tzw. Besuchscafé – specjalnych placówek, w których dziecko widuje się z rodzicem w obecności psychologów lub pedagogów. Matka przyprowadza dziecko, wychodzi, a ojciec ma możliwość kontaktu w kontrolowanym środowisku.
  4. Głos dziecka
    W trudnych sprawach rodzinnych sąd może powołać Kinderbeistand – niezależną osobę z wykształceniem pedagogicznym lub psychologicznym, która reprezentuje interes dziecka przed sądem. Spotyka się regularnie z dzieckiem, buduje zaufanie i przekazuje jego perspektywę – np. w formie listu, rysunku, komiksu.
  5. Dalsze etapy
    Jeśli spotkania w Besuchscafé przebiegają spokojnie, sąd może zgodzić się na tzw. Übergabebegleitung – kontakt bez nadzoru, ale z kontrolowanym przekazaniem dziecka. Docelowo możliwe jest przywrócenie normalnych kontaktów bez żadnych ograniczeń.
  6. Co zrobić w przypadku fałszywego oskarżenia?
    Ojciec może zgłosić sprawę na policję jako pomówienie (Verleumdung, § 297 StGB). Niestety, bez twardych dowodów sprawy te rzadko kończą się sukcesem.
  7. Pomoc psychologiczna dla dzieci
    W Austrii działa kilka organizacji oferujących bezpłatne wsparcie dla dzieci uwikłanych w konflikt rodziców, np. Die Möwe, Die Boje, Verein Rainbows. Dają dzieciom bezpieczne miejsce, w którym mogą mówić o emocjach, lękach, i uzyskać pomoc psychologiczną.

Anna Hofstätter, Polonika nr 310, wrzesień/październik 2025

BIEŻĄCY NUMER

PRZEGLĄD IMPREZ

Nasz Wiedeń

Deutschsprachige Texte

So sind wir

POGODA w WIEDNIU