Dyżur lipiec-sierpień 2025
Moje niepełnoletnie dziecko zostało przyłapane na kradzieży w sklepie. Chodziło o bardzo małą kwotę, a syn twierdzi, że to była próba odwagi przed kolegami. Ma wystarczająco dużo pieniędzy, więc nie chodziło o potrzebę. Złożył też zeznania na policji. Czy muszę się martwić o sprawę sądową albo więzienie? Co teraz się stanie?
– Proszę się nie martwić ani sprawą sądową, ani więzieniem. W takich przypadkach szkodliwość czynu jest tak niewielka, że nie byłaby to współmierna kara. Ogólnie rzecz biorąc, osoby poniżej 18. roku życia nie podlegają tym samym zasadom i karom jak osoby pełnoletnie.
Odpowiedzialność karna nieletnich wygląda następująco: dzieci poniżej 14. roku życia nie odpowiadają na podstawie kodeksu karnego. Oznacza to, że nie podlegają odpowiedzialności karnej. Natomiast odpowiedzialność za naprawienie szkody ponoszą rodzice, jeżeli nie dopełnili obowiązku nadzoru nad dzieckiem. Nieletni od 14. roku życia ponoszą już odpowiedzialność karną. Dodatkowo zastosowanie znajduje Ustawa o sądownictwie dla nieletnich (Jugendgerichtsgesetz – JGG).
Dzieci, które nie ukończyły 14 lat, są uważane za niezdolne deliktowo (§ 4 JGG), co oznacza, że nie można ich postawić przed sądem karnym ani ukarać. W takich sytuacjach możliwe jest jednak zastosowanie środków wychowawczych, np. skierowanie do placówki opiekuńczo-wychowawczej lub innych form wsparcia.
Po ukończeniu 14 lat dziecko staje się odpowiedzialne karnie (§ 1 JGG). Kradzież jest wtedy przestępstwem zgodnie z § 127 austriackiego kodeksu karnego (StGB). Jednak prawo karne dla nieletnich w Austrii stawia na wychowanie, a nie karanie. W przypadku jednorazowego incydentu, niewielkiej szkody i braku poważnych zamiarów – jak w tym przypadku – zazwyczaj stosuje się tzw. dywersję, czyli warunkowe, wychowawcze odstąpienie od formalnego ścigania, z możliwością nałożenia środków wychowawczych zamiast kary. Oznacza to, że nie dochodzi do procesu sądowego. Zamiast tego prokuratura może zaproponować środki takie jak np. prace społeczne czy zadośćuczynienie (np. przeprosiny lub zwrot wartości szkody).
Chciałabym u Pani złożyć dyspozycję na wypadek mojej śmierci. Sama wychowuję dziecko i bardzo nie chcę, żeby pewne konkretne osoby zajmowały się nim, gdyby coś się mi stało. A już w szczególności nie ojciec córki lub jego rodzice, czyli jej dziadkowie. Czy mogę u Pani Mecenas złożyć taki dokument, żeby nie podlegało wątpliwości, jakie były moje dyspozycje w tej sprawie?
– Zasadniczo po śmierci rodzica, który samodzielnie sprawował władzę rodzicielską, wyłącznie sąd może zdecydować, komu zostanie przekazana opieka nad dzieckiem (§ 178 ust. 1 austriackiego kodeksu cywilnego – ABGB). Najważniejszą zasadą przy podejmowaniu takiej decyzji jest zawsze dobro dziecka.
W pierwszej kolejności do przejęcia opieki mogą być brani pod uwagę: drugi rodzic, dziadkowie lub rodzina zastępcza w rozumieniu § 184 ABGB, czyli np. partner życiowy lub współmałżonek zmarłego rodzica. Ustawa nie przyznaje żadnej z tych osób pierwszeństwa, niezależnie od ich sytuacji życiowej, relacji z dzieckiem i oceny, co leży w jego najlepiej pojętym interesie. Wszystkie te osoby są traktowane równorzędnie. Dlatego sąd musi, na podstawie konkretnych okoliczności, rozważyć, komu powierzyć sprawowanie opieki. W szczególności brane są pod uwagę relacje emocjonalne dziecka, do kogo czuje ono największą więź, a kogo ewentualnie odrzuca.
Decyzję o przyznaniu opieki podejmuje zawsze wyłącznie sąd. Z tego powodu nie jest możliwe prawnie wiążące wskazanie, komu ma przypaść opieka po śmierci rodzica sprawującego ją samodzielnie.
Taka „dyspozycja dotycząca opieki” nie ma charakteru wiążącego, stanowi jednak dla sądu rodzinnego ważną wskazówkę, której nie można zignorować. Mimo że sąd nie jest formalnie związany taką dyspozycją, musi się z nią rzeczywiście zmierzyć i – w przypadku podjęcia innej decyzji – uzasadnić, dlaczego woli zmarłego rodzica nie wziął pod uwagę. Jak już wspomniano, wszystko to musi być oceniane wyłącznie przez pryzmat dobra dziecka.
Ponadto, dokument, który ma mieć znaczenie po śmierci, stanowi tzw. rozporządzenie na wypadek śmierci, czyli testament. Takie rozporządzenia podlegają w Austrii ściśle określonym wymogom formalnym. Musi być on napisany własnoręcznie lub za pomocą komputera i jeśli zawierałby także dyspozycje spadkowe, to w drugim przypadku musi zostać podpisany przez trzech obecnych jednocześnie, bezstronnych świadków, którzy podpiszą się z dopiskiem „jako poproszony świadek testamentu”. Dodatkowo musi się w nim znaleźć własnoręcznie napisane zdanie: „To jest moja ostatnia wola”.
Mieszkam w domu jednorodzinnym na przedmieściach Wiednia. Mój sąsiad ma posadzone wzdłuż granicy działki wysokie tuje, które z czasem wyrosły na ponad cztery metry wysokości. Obecnie rośliny te całkowicie zasłaniają dostęp do światła dziennego w moim ogrodzie i kuchni. Prośby o przycięcie drzew są przez sąsiada ignorowane. Zastanawiam się nad wniesieniem sprawy do sądu, ponieważ nie może być tak, że drzewa sąsiada zabierają całe dzienne światło w mojej kuchni i ogrodzie.
– W tym przypadku zastosowanie znajdzie § 364 ust. 3 ABGB (Kodeks prawa cywilnego). Od około dziesięciu lat, w przypadkach dotyczących ograniczenia dostępu do światła lub powietrza wskutek roślin lub drzew rosnących na cudzej posesji (tzw. negatywne immisje), austriackie prawo wymaga obowiązkowego pozasądowego rozwiązania sporu, zanim możliwe będzie wniesienie pozwu do sądu cywilnego.
Jednym z trzech przewidzianych ustawowo sposobów takiego rozwiązania sporu jest mediacja sąsiedzka. Alternatywnie możliwe jest złożenie wniosku o przeprowadzenie tzw. porozumienia pretorskiego (przed sądem) lub skierowania sprawy do jednej z uprawnionych komisji pojednawczych.
Mediacja jest zatem jednym z obowiązkowych kroków poprzedzających postępowanie sądowe, ale jej przeprowadzenie jest możliwe tylko wtedy, gdy druga strona (np. właściciel drzewa) wyrazi na to zgodę. Mediacja musi zostać przeprowadzona przez osobę wpisaną do rejestru mediatorów zgodnie z Ustawą o mediacji w sprawach cywilnych (ZivMediatG). W przypadku braku odmiennych ustaleń między stronami, koszty mediacji ponosi osoba, która ją zainicjowała. Koszty te traktowane są w ewentualnym procesie sądowym jako koszty przedprocesowe.
Jeżeli w ciągu trzech miesięcy od rozpoczęcia mediacji nie uda się osiągnąć porozumienia, możliwe jest skierowanie sprawy do sądu. Do pozwu należy dołączyć zaświadczenie od mediatora potwierdzające przebieg mediacji.
W sytuacji gdy z góry jest oczywiste, że jedna ze stron nie jest gotowa do rozmów i mediacja byłaby bezcelowa, zgodnie z materiałami legislacyjnymi możliwe jest wniesienie pozwu jeszcze przed upływem trzech miesięcy, o ile istnieje odpowiednie pisemne potwierdzenie tej okoliczności.
Warto też zauważyć, że mediacja sąsiedzka może być stosowana także poza wąsko zakreślonym zakresem § 364 ust. 3 ABGB. Chociaż w takich przypadkach nie jest ona obowiązkowa, strony w każdym momencie mogą dobrowolnie zdecydować się na mediację zgodnie z ZivMediatG, co często bywa szybszym, tańszym i mniej konfrontacyjnym rozwiązaniem konfliktu niż droga sądowa.