Złoszczące się dziecko
Ostatni dyżur zdominował temat dzieci, a dokładniej mówiąc złoszczących się dzieci. Moi rozmówcy szukali porady, jak sobie radzić ze złością dziecka. Gdzie są granice, jakie trzeba dziecku wyznaczać, na ile pozwalać, a na ile przyjmować emocje dziecka?
To bardzo częsty temat poruszany także w gabinecie. Rodzice sami przyznają, że od nadmiaru przeróżnych informacji w mediach czują się już pogubieni i i niezbyt pewni, jak powinni postępować.
Gdy dziecko się złości, rodzic zwykle zwraca uwagę jedynie na jego zachowanie i zaczyna pouczać: „Nie rób tak, tak nie wolno!”. W ten sposób jednak nic nie uczy, a tylko pacyfikuje złość. Wynika to z tego, że w dzieciństwie sam był tak samo traktowany, czyli dyscyplinowany, więc dyscyplinuje dziecko, zamiast być dla niego mądrym przewodnikiem po świecie emocji. A jeśli rodzic nie nauczy dziecka, jak się w świecie emocji poruszać, to jakim cudem ma ono to umieć? Dzieci uczą się przez obserwowanie i naśladowanie. Gdy więc rodzic krzyczy, rzuca rzeczami, nic dziwnego, że jego dzieci będą krzyczeć i robić to samo.
Złota zasada brzmi: „Uczucia tak, zachowanie nie”.
Złość dziecka należy przyjąć, bo nie pojawia się bez powodu, jest zawsze jakąś informacją, np. o krzywdzie, i sama w sobie jest dobra, coś nam pokazuje. Źle będzie, jeśli dziecko, które czuje złość, odreaguje ją np. uderzając drugie dziecko zabawką. Wtedy należy mu to nazwać, wyjaśnić, np.: „Widzę, że się zezłościłeś na kolegę, bo zabrał ci zabawkę. Możesz się na niego złościć, ale nie możesz go bić. Chodź, pomogę ci przekazać koledze, jak się teraz czujesz”.
Natomiast zakazywanie emocji jest bezsensowne – one od tego nie znikną, zejdą tylko do podziemia.
Pamiętajmy, że jeżeli odmawiamy dziecku prawa do tego, żeby ono czuło, to tak jakbyśmy zasłaniali mu oczy albo zatykali uszy. Odbieramy mu tym samym możliwość i prawo do korzystania z jednego ze zmysłów, czyli czucia, które jest niezbędne do funkcjonowania. Dziecko traci wtedy zaufanie do swoich odczuć, co będzie miało negatywny wpływ na późniejsze jego relacje z ludźmi.
Dziecko ma prawo być zezłoszczone, ale nie ma prawa krzywdzić i ranić innych. Bo co innego czuć emocję złości, a co innego być agresywnym. To kolosalna różnica, a rodzice są po to, aby nauczyć swoje dzieci, co robić z emocją złości.
Gorzej, gdy dorośli nie radzą sobie z własną złością, gdyż jak byli dziećmi, nikt im nie pokazał, jak to robić, w efekcie czego przekazują tę nieumiejętność własnym dzieciom i tak od pokoleń błędne koło złości toczy się dalej. Z dzieci, których nikt nie nauczył, jak się złościć, wyrastają dorośli, którzy tego nie potrafią. Dorośli, którzy nie potrafią się złościć, wychowują dzieci, których nie ma kto nauczyć, jak zdrowo wyrażać złość.
Bywa, że dziecko, które miało agresywnego rodzica, utożsamia złość z agresją. Patrząc, jak zachowanie rodzica niszczyło i raniło rodzinę, dziecko obiecuje sobie nieświadomie, że nigdy nie będzie takie jak agresywny rodzic. Czyniąc ten błąd uogólnienia, że każda złość to agresja, w najlepszej wierze wyrzeka się złości, wyrzeka się własnej siły i w efekcie wyrasta na człowieka, który nie umie wejść w konflikt, bronić swoich racji czy stawiać granice. Często ponownie wchodzi w rolę ofiary.
Niekiedy też dziecko orientuje się na podstawie sygnałów wysyłanych wprost lub pozawerbalnych, że jego złość nie jest mile widziana, że rodzic woli, gdy jest posłuszne i uległe, a wtedy z miłości do rodzica wyrzeka się swojej złości.
Podsumowując, powiedziałam swoim rozmówcom, żeby zaczęli uznawać złość dziecka za naturalny sygnał. To uczucie nieuniknione we wszystkich relacjach. I paradoksalnie, im ktoś jest nam bliższy, tym będzie złościć nas bardziej, bo tym większe mamy co do niego oczekiwania, tym większe wiążemy z nim nadzieje i pragnienia. Tym samym większa jest nieuchronna frustracja i większa będzie odczuwana złość.
Można powiedzieć, że tak naprawdę nikt nas nie zezłości, jak własny rodzic, partner, czy dziecko… Trzeba tylko nauczyć dziecko o nich mówić w zdrowy sposób, który nie krzywdzi i szanuje drugą stronę. Dlatego tak ważne jest, aby nauczyć się uznawać czyjeś emocje, nie zaprzeczać im, nie umniejszać. Odczuwaną złość można zawsze zamienić na zdrowe, asertywne zachowanie.