Świadomie czy z głupoty?

W austriackim dzienniku „Die Presse" z 15 maja 2012 roku ukazał się artykuł, w którym autor użył sformułowania „polski obóz zagłady" (polnisches Vernichtungslager) w odniesieniu do niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady w Sobiborze.

 


Tego rodzaju sformułowanie, użyte w popularnym dzienniku, godzi w wizerunek Polski i prowadzi do powstawania zakłamań historycznych.

Użyty w takim kontekście przymiotnik „polski" określa wprawdzie położenie geograficzne tego obozu, jednak takie sformułowanie wskazuje na to, że obóz ten nie tylko powstał w Polsce, ale że był tworem Polaków i znajdował się w ich rękach, co jest sprzeczne z prawdą. Zdumiewa to tym bardziej, że autor artykułu, Reiner Nowak, jest przecież z wykształcenia historykiem. Dla czytelnika, który nie zna historii II wojny światowej, takie określenie jest mylące i prowadzi do błędnego rozumienia faktów, w świetle których Polska z pozycji ofiary przechodzi w pozycję kata. Obozy koncentracyjne w czasie II wojny światowej powstawały w Polsce okupowanej przez nazistowskie Niemcy z inicjatywy nazistów, a Polacy byli ich pierwszymi więźniami.
Po interwencji Ambasady Polskiej w Wiedniu i naszej redakcji na stronie internetowej dziennika „Die Presse" ukazała się poprawiona wersja tekstu, już bez obraźliwego dla Polski wyrażenia, aczkolwiek NS-Vernichtungslager też jest nieprawidłowym określeniem.
Istniejące w czasie II wojny światowej na terenie Polski obozy były tworem niemieckiego nazizmu, dlatego w nazywaniu obozów koncentracyjnych (Konzentrationslager) i obozów zagłady (Vernichtungslager) powinno się stosować dopełniające określenia, takie jak „niemieckie nazistowskie" względnie „hitlerowskie" obozy, które powstawały w „okupowanej przez nazistów Polsce".
Prasa cytuje nazistę
Twórcami zwrotu „polskie obozy koncentracyjne" były w latach 50. niemieckie służby specjalne, a konkretnie były nazista Alfred Benzinger. Stał on na czele tajnej zachodnioniemieckiej komórki kontrwywiadowczej „Agencja 114". Benzinger był przekonany, że propagowanie w mediach terminu „polskie obozy koncentracyjne" poprawi wizerunek Niemiec i odciągnie uwagę opinii publicznej od wojennych zbrodni Niemców, czyniąc tym samym Polaków współodpowiedzialnymi za śmierć ofiar nazistów.
W samym tylko roku 1956 sformułowania „polski obóz koncentracyjny" użyto w kilkudziesięciu artykułach w prasie światowej, o polskich obozach pisały również najbardziej poczytne gazety w Niemczech. Jak widać, pomysł Alfreda Benzingera trafił na podatny grunt.
W zagranicznych mediach do dziś często pojawiają się zwroty typu: „polskie obozy zagłady", „polskie obozy koncentracyjne", „polskie getta", „nazistowska Polska". Walkę z tego rodzaju nieścisłościami pojawiającymi się w światowych mediach rozpoczęły środowiska polonijne, które piętnowały użycie krzywdzących dla Polski sformułowań. Dzięki staraniom amerykańskiej Polonii znana agencja prasowa Associated Press zabroniła w lutym br. pracującym dla niej dziennikarzom używania określenia „polskie obozy śmierci" w odniesieniu do obozów koncentracyjnych utworzonych na terenie okupowanej przez nazistów Polski. Walka o to trwała prawie 40 lat. Aby zapobiec tworzeniu się błędnego przekonania, jakoby nazistowskie obozy zagłady były polskie, zwrotu „polskie obozy koncentracyjne" zabroniły także dzienniki „The Wall Street Journal", „The New York Times", „San Francisco Chronicle" oraz portal internetowy Yahoo.
W samym tylko 2009 roku polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odnotowało103 przypadki użycia w mediach światowych błędnego i obraźliwego dla Polski sformułowania „polskie obozy koncentracyjne". Ten nieprecyzyjny zwrot pojawiał się najczęściej w mediach niemieckich, natomiast w austriackich środkach masowego przekazu użyto go tylko 8 razy.
Zbrodniarz z Placu Bohaterów
W artykule, który ukazał się w „Die Presse", mowa jest o obozie w Sobiborze w kontekście Josefa Vallastera, który w tym obozie pełnił funkcję strażnika z zimną krwią mordującego więźniów. Dziwi więc fakt, że na wiedeńskim Heldenplatz (Plac Bohaterów), jego nazwisko wymienione jest wśród ofiar II wojny światowej. Vallaster wspominany jest w miejscu, w którym austriaccy politycy i dyplomaci z całego świata składają wieńce i oddają hołd poległym. Tymczasem Vallaster w czasie II wojny światowej brał czynny udział w masowych mordach dokonywanych na ludności żydowskiej i osobach upośledzonych. Ten pochodzący z Austrii zbrodniarz jest współodpowiedzialny za śmierć 250 000 Żydów zagazowanych w komorach właśnie w obozie Sobibór. Zanim został tam katem, jego ręce splamiła krew upośledzonych i chorych osób, które zostały zamordowane na zamku Hartheim w Górnej Austrii.
Josef Vallaster przyszedł na świat 5 lutego 1910 roku w austriackim landzie Vorarlberg. Od wczesnej młodości bliskie mu były idee narodowego socjalizmu. W wieku 23 lat zgłosił chęć wstąpienia do Nowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej NSDAP i wszedł w szeregi bojówek nazistowskich SA Montafon. Vallaster, licząc na poprawę swojej sytuacji materialnej, wyjechał do Niemiec. Tam wstąpił do NSDAP i w maju 1938 roku powrócił do Austrii wcielonej już wówczas do III Rzeszy jako członek nazistowskiej partii.
W 1940 roku Vallaster trafił do położonej w Górnej Austrii gminy Aloven. Tam na zamku Hartheim pracował przy budowie krematorium i komory gazowej. Ten renesansowy zamek, zwanym „zamkiem śmierci", był w latach 1940-1944 jednym z największych „zakładów śmierci", gdzie masowo mordowano ludzi, zdaniem nazistów „niegodnych życia". Przeprowadzano tam „eutanazję" w ramach tzw. akcji T4, której celem była eliminacja ludzi chorych i niepełnosprawnych umysłowo i fizycznie. Do Hartheim trafiali również więźniowie obozów koncentracyjnych.
Vallaster pełnił na zamku funkcję Oberbrennera. Własnoręcznie odkręcał kurek z silnie trującym gazem – tlenkiem węgla, który płynął prosto do przypominających prysznice komór gazowych. Vallaster ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za śmierć tysięcy zagazowanych na zamku ofiar. W zakładzie śmierci Hartheim zamordowano około 30 000 osób, w tym prawie 1200 Polaków.
Oprócz akcji T4 Vallaster zaangażowany był w operację pod kryptonimem „Akcja Reinhardt" (Einsatz Reinhardt), której celem była zagłada Żydów z okupowanych przez hitlerowskie Niemcy krajów. W utworzonym na terenie Polski Generalnym Gubernatorstwie powstały wówczas 3 obozy, w których dokonywano masowych mordów na ludności żydowskiej. Jednym z nich był obóz w Sobiborze, gdzie w 1942 roku Vallaster trafił jako SS Unterscharführer. Załoga SS, która kierowała obozem, składała się w dużej mierze z osób, które tak jak Vallaster brały udział w akcji T4, gdyż obóz zagłady funkcjonował na podobnych zasadach jak zamek Hartheim. Vallasterowi podlegała zupełnie odizolowana część obozu, nazwana Lager III, w której mieściły się komory gazowe, paleniska i masowe groby. Instalacje komór pozwalały na jednoczesne zagazowanie 1200 osób. Vallaster uruchamiał silnik wtłaczający do komór trujący tlenek węgla. Silnik pracował tak głośno, że zagłuszał rozpaczliwe krzyki ofiar. Więźniowie, którzy początkowo byli przekonani, że czeka ich zwykła dezynfekcja, umierali na skutek uduszenia w ciągu 20 minut. Słynął wśród więźniów ze swojej bezwzględności i brutalności, co zauważali również inni członkowie SS.
Vallaster zginął zamordowany przez więźniów obozu, podobnie jak 9 innych esesmanów i 8 strażników ukraińskich, w czasie buntu, który wybuchł w obozie w 1943 roku. Pod pretekstem przymierzenia obuwia zwabiono go do warsztatu, gdzie więźniowie zadali mu śmiertelne ciosy siekierą. Po powstaniu Niemcy wydali decyzję o likwidacji obozu. Dziś podaje się, że śmierć poniosło w nim 250 tysięcy Żydów z Polski, Holandii, a także Niemiec, Austrii, Słowacji, Czech, Francji i Białorusi. Vallaster został pochowany przez nazistów z wojskowymi honorami na cmentarzu wojskowym w Chełmnie.
Powojenna chwała
Austriacy przy wypisywaniu nazwisk na pomniku upamiętniającym ofiary II wojny światowej nie zagłębiali się prawdopodobnie w biografię osób, które on upamiętnia, bądź przeoczyli kilka dość znaczących szczegółów w życiorysie Vallastera. Na pomniku postawionym w roku 1968 w Silbertal poświęconym ofiarom wojen i poległym w obu wojnach światowych, nazwisko nazistowskiego mordercy przeczytać można było jeszcze do 2009 roku. Wtedy to z obawy przed przeobrażeniem się tego miejsca w obiekt kultu dla neonazistów zdecydowano usunąć pomnik. Na jego miejscu powstał plac pamięci ku czci poległych w wojnach.
Inaczej sprawa wygląda w Wiedniu, gdzie w krypcie w Bramie Zamkowej (Äuβere Burgtor) na Heldenplatz, w jednej z ksiąg pamiątkowych, wciąż widnieje nazwisko Vallastera. W krypcie znajduje się 10 takich ksiąg z nazwiskami żołnierzy poległych w obu wojnach światowych. Strony tych ksiąg są codziennie przewracane, aby oddać cześć każdemu z nich. Austriacki minister obrony narodowej, Norbert Darabos, powołał specjalną komisję, która zbada kryptę i sprawdzi, czy w księgach nie widnieją nazwiska innych zbrodniarzy. Krypta została przebudowana w 1934 roku i poświęcona wówczas żołnierzom poległym w czasie I wojny światowej.
Kolejnym zadaniem, które stoi przed historykami, jest zweryfikowanie prawdziwości pewnej powtarzającej się pogłoski. Otóż rzeźbiarz Wilhelm Frass, który jest twórcą naturalnej wielkości posągu poległego żołnierza widniejącego na grobowcu w centralnym miejscu krypty, umieścił pod rzeźbą kapsułę z pismem zawierającym nazistowskie treści. Frass przyznał się do tego we własnoręcznie napisanym liście z 1938 roku. Rzeźbiarz był zwolennikiem narodowego socjalizmu i entuzjastycznym nazistą.
W krypcie podczas austriackiego święta narodowego składane są wieńce i oddawana jest cześć poległym w służbie ojczyźnie. Również zagraniczne delegacje odwiedzają to miejsce, by oddać hołd poległym dla wolności, a nie zbrodniarzom. Wokół wiedeńskiego Heldenplatz, który jest centralnym miejscem obchodów upamiętniających ważne dla narodu austriackiego wydarzenia, pojawiają się ciągle kontrowersje.
Historycy powinni więc wyjaśnić, co z okresu II wojny światowej kryje krypta na Heldenplatz, a dziennikarze powinni trzymać się faktów historycznych, a nie zmieniać je.

Barbara Bartusiak, Polonika nr 209, marzec 2012

 

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…