Kocham swój zawód

 

Małgorzata Nowak, pracująca od wielu lat jako przewodniczka zaprasza na spacer po Wiedniu, w austriackie Alpy, do Salzburga i Grazu.

W jaki sposób można zostać przewodnikiem w Wiedniu?
- Nie jest to takie łatwe przede wszystkim dlatego, że kurs trwa 3 lub 4 semestry. W sumie jest to 600 godzin wykładowych. Po zaliczeniu kursu zdaje się egzamin państwowy, za który się dodatkowo płaci. Jest to trudny, kilkuetapowy egzamin. Gdy się nie zaliczy którejś jego części, można zdawać dopiero w następnym terminie, tj. po pół roku. W ten sposób uzyskanie prawa do wykonywania tego zawodu może się bardzo rozciągnąć w czasie.
Kurs kosztuje sporo ponad dwa tysiące euro, oprócz tego trzeba samemu nabyć niezbędną literaturę, podobnie jak opłacić wejścia do muzeów i liczne wyjazdy, ponieważ kurs dotyczy nie tylko Wiednia, ale całej Austrii. Mnie udało się zdać egzamin za pierwszym podejściem i już od 10 lat wykonuję ten zawód.
W jakich językach pani oprowadza?
- Po polsku i niemiecku i to wystarczy – i tak narzekam na brak czasu.
A czy trudno jest wykonywać ten zawód?
- Moim zdaniem nie, jeśli ma się do niego predyspozycje. To wspaniała praca, która wymaga jednak dobrej kondycji fizycznej i sporego merytorycznego przygotowania. Obowiązkiem przewodnika jest świetna znajomość miasta, historii, bieżących wydarzeń, aktualnych wystaw, umiejętność polecenia odpowiednich lokali czy zestawienia odpowiedniego programu. Generalnie turyści nie potrzebują bardzo detalicznych informacji i 90% zleceń to standard – czyli program dla tych, którzy albo pierwszy raz przyjechali do Wiednia albo znają go stosunkowo słabo, ale zdarzają się wyjątki i trzeba mieć szerokie spektrum wiedzy, aby wybrnąć z trudnych pytań jeśli takie padną.
Zdarza się, że turyści mają ambicję udowodnienia większej wiedzy na dany temat?
- Naturalnie, że się zdarza, często padają pytania o rzeczy, które ktoś wyczytał właśnie w przewodniku. Szczególnie taką tendencją do egzaminowania przejawiają nauczyciele.
Najczęściej obsługuje pani polskich turystów?
- Tak, stanowią oni zdecydowaną większość moich klientów. Grup jest sporo i o różnej specyfice np. zatrzymujących się przejazdem na trasie do Włoch, przyjeżdżających na kongresy czy też turystycznych, których celem na kilka dni jest Wiedeń. Coraz modniejsze są tzw. wyjazdy integracyjne, ponieważ zakłady pracy znowu zaczęły dofinansowywać zagraniczne wyjazdy swoich pracowników. Polacy z południa Polski, ze względu oczywiście na odległość, decydują się często na 24-godzinne wypady do Wiednia, wtedy na pokazanie im miasta zostaje 9 godzin.
Kilka razy do roku wyjeżdżam też z grupami Austriaków do Polski. Na trasie większości grup jest Kraków, Wieliczka, Oświęcim, Wrocław, Świdnica, a także Wadowice czy Jasna Góra. Po powrocie wszyscy zazwyczaj są Polską zachwyceni i miło zaskoczeni otwartym i nowoczesnym krajem.
O co najczęściej pytają turyści w Wiedniu?
- Bardzo często pytają, dlaczego nie ma pomnika Jana III Sobieskiego w Wiedniu lub dlaczego katedra Stephansdom nazywa się po polsku katedrą św. Szczepana. Na pierwsze z pytań odpowiedź jest złożona, więc zapraszam czytelników Poloniki na spacer ze mną latem szlakiem poloników wiedeńskich, na drugie pytanie odpowiem teraz: w języku polskim imię pierwszego męczennika to św. Szczepan i jego ma właśnie wiedeńska katedra za patrona, a w języku niemieckim nie ma tej wersji imienia – jest po prostu st.Stephan i stąd te częste pomyłki w tłumaczeniu..
Powszechnie znane są polonica „kulinarne". Turyści pytają też o kawiarnię Kulczyckiego czy o kanapeczki Franciszka Trześniewskiego. Mało kto natomiast wie, że wiedeńscy filharmonicy mają sporo do zawdzięczenia braciom Czartoryskim - Konstantemu, który był prezesem towarzystwa „Gesellschaft der Musikfreunde" i Jerzemu, który był członkiem dyrekcji. Ogromne zasługi dla ratowania zabytków Wiednia położył Karol Lanckoroński, który sprzeciwił się m.in. przebudowie romańskiego portalu katedry, a swą bogatą kolekcję rzeźb i obrazów udostępnił zwiedzającym w pałacu przy Jacquingasse.
Czy pamięta pani jakieś zabawne historie?
- Trzy lata temu oprowadzałam w wakacje wycieczkę polskich „kolonistów". Stoję przy Kolumnie Morowej na Graben i opowiadam historię jej powstania, a z boku podchodzi 10-letni chłopiec i stwierdza z przekonaniem, że ja to mam wyjątkowo beznadziejny zawód. Nie dość, że muszę tak dużo chodzić i mówić, to jeszcze nikt mnie nie słucha!
Ale ta opinia nie zmieniła pani zdania o swoim zawodzie?
- Ależ skąd, uważam cały czas, że nie ma lepszego zawodu niż ten, który wykonuję, choć oczywiście ta praca jest męcząca. Stały kontakt z ludźmi wymaga, aby być „na wysokich obrotach" i mieć cały czas uśmiech na twarzy.
Co oprócz Wiednia najbardziej interesuje polskich turystów?
- Najczęściej i najchętniej Polacy odwiedzają Tyrol i rejon Salzburga – to zwiedzanie połączone jest często z pobytem rekreacyjnym. W zimie celem jest jazda na nartach w wymarzonych warunkach jakie oferują austriackie lodowce. Coraz częściej Polacy przyjeżdżają na różne duże imprezy do Austrii, np. mistrzostwa w windsurfingu w Podersdorf czy międzynarodowy zjazd Harley-Davidson nad Faaker See. Są też grupy zainteresowane uczestnictwem w letnich festiwalach operowych jak np. w St. Margarethen.
Z jakimi instytucjami pani współpracuje?
- My, przewodnicy jesteśmy na własnym rozrachunku, każdy z nas funkcjonuje jako jednoosobowa firma i zlecenia dostajemy od instytucji czy biur podróży, w moim przypadku są to najczęściej bezpośrednie zlecenia z biur polskich. Obligatoryjnie każdy przewodnik jest członkiem Wirtschaftskammer. To właśnie Wirtschaftskammer dba o regulacje prawne, które nas dotyczą, np. minimalne stawki, a na stronie internetowej http://www.freizeitbetriebe-wien.at/guides/ można znaleźć informacje o poszczególnych przewodnikach. W samym Wiedniu zarejestrowanych jest ponad 800 przewodników, w języku polskim oprowadza kilkanaście osób.
Czy otrzymuje pani często zlecenia od osób indywidualnych?
- Owszem, zdarzają się takie zlecenia. Często są to osoby, które mają już zarezerwowany pobyt w Wiedniu i chciałyby dołączyć się do jakiejś grupy zwiedzających, albo chcą indywidualnie pospacerować.
Nierzadko otrzymuję też zlecenia załatwienia wszystkiego: pobytu w hotelu, posiłków, biletów na wieczorny koncert – w programie jest wtedy naturalnie także zwiedzanie ze mną miasta. Zdarza się, że w ten sposób rodzice wysyłają do Wiednia swoje dzieci, albo też dzieci fundują swoim rodzicom taki pobyt. Ostatnio w Polsce stało się to bardzo modne, żeby z okazji rocznicy ślubu wysyłać rodziców za granicę i często wybór pada na romantyczny Wiedeń.
Zaczyna się okres wakacji, będą przyjeżdżać do nas bliscy z Polski – jako fachowiec proszę powiedzieć, co powinniśmy im pokazać.
- Jeśli przyjeżdżają na krótko, to wtedy najprościej ulokować ich w żółtym tramwaju - Vienna-Ring-Tram, jak sama nazwa wskazuje, poruszającym się wzdłuż Ringu. Jeździ on codziennie od 10.00 do 18.00, w lecie do godz. 19.00. Stacją początkową jest Opera – końcową Schwedenplatz. Można do niego wsiąść na każdej stacji. Cena przejazdu wynosi 6 euro, dla dzieci 4 euro. W ciągu ok. 25 minut można zapoznać się z historią Wiednia, w tramwaju są specjalne ekrany, na których prezentowane są filmy, zaś każdy turysta może w słuchawkach wybrać język, w którym przekazywane są informacje. Aby zobaczyć miasto z lotu ptaka warto wybrać nostalgiczną przejażdżkę wielkim kołem na Praterze albo panoramiczną, obrotową restaurację na Donauturm. Tutaj najlepsze będzie późne popołudnie lub wieczór, ponieważ roztacza się z niej wspaniały widok na cały Wiedeń, można przy okazji pochwalić się rodzinie znajomością Wiednia. 
Godny polecenia jest też „Redbus" dla turystów, kupuje się bilet na jeden dzień lub dwa, wysiada na dowolnej stacji, zwiedza np. Schönbrunn i wsiada ponownie. Autobus zaczyna trasę od Albertiny - informacje są w słuchawkach także po polsku. Z żółtego autobusu Hopp on/Hopp off, można korzystać praktycznie 24 godziny, wsiąść i wysiąść na dowolnym przystanku – bilet dla dorosłego kosztuje wówczas 20 euro, dla dziecka 7 euro. Gdy nabędzie się bilet po godz. 15.00, jest on ważny potem cały dzień.
W wielu obiektach język polski znajduje się wśród tych języków, w których można posłuchać informacji: na przykład w „Mozart Haus", w katedrze św. Szczepana, w Schonbrunnie, w Hofburgu. Bardzo łatwe jest zatem zorganizowanie pobytu dla indywidualnego turysty, bo ułatwień jest bardzo dużo.
W Informacji Turystycznej w Albertinie można otrzymać mapy i foldery w języku polskim (1010 Wien, Albertinapaltz 1) z krótkim opisem trasy przez starówkę. Tam także można dowiedzieć się wszystkiego o pobycie w Wiedniu – dosłownie od A do Z.
Bardzo ciekawa jest też wycieczka specjalnym pociągiem na kołach Heurigen Express do słynnego Lasku Wiedeńskiego. Pociąg ten odjeżdża co godzinę pomiędzy 12.00 a 19.00 z Nussdorf, z przystanku stacji końcowej tramwaju D. Trasa prowadzi przez Grinzing na Kahlenberg. Po drodze oprócz takich ciekawostek jak willa króla Jordanii Husseina i dom Beethovena widzi się malownicze winnice w Nussdorf, panoramę mista i Leopoldsberg.
Jest pani przewodnikiem w Wiedniu i pani pasją zawsze były podróże - a gdzie pani chciałaby pojechać i co zwiedzić?
- Właściwie mogę powiedzieć, że to co najciekawsze dla mnie już poznałam – łączę hobby i zawód. Nadal Europa jest dla mnie najciekawszym kulturowo kontynentem. Latem po raz kolejny wybiorę się nad Adriatyk, aby tym razem nieco dłużej zostać w słynnej Abacji (dzisiejsza Opatija) i pospacerować tropem znanych mi z historii postaci. Ten niegdyś bardzo znany i modny kurort Austro-Węgier ma nadal wiele śladów wspaniałej przeszłości.
Często odwiedzam też duże miasta jak Londyn czy Paryż, bo tam zawsze jest po co wracać, ale nadal nie znalazłam lepszego adresu jak Wiedeń, który ze względu na historię, ofertę kulturalną, klimat, położenie i połączenia jest dla mnie miastem idealnym. Absolutne trafne jest powiedzenie: „Wiedeń to największe z małych i najmniejsze z wielkich miast".


Rozmawiała Halina Iwanowska, Polonika nr 173, czerwiec 2009

 

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…