Urodziłam się po to, by pomagać innym

Z wykształcenia prawnik, z powołania ratownik. Rozmawiamy z Krystyną Połaską-Auer z organizacji „Global Family Charity Resort”.

 

 

 

 

 

 

Co oznacza „Global Family Charity Resort”?
– Jest to charytatywna organizacja turystyczna, dość często nazywana również humanitarnym biurem podróży. Tym różnimy się od innych biur podróży, że nie sprzedajemy, a rozdajemy za darmo urlopy poszkodowanym rodzinom. Są to w pierwszej kolejności kobiety z dziećmi z Frauenhaus, czyli domów dla kobiet, czyli instytucji oferujących ochronę i pomoc krzywdzonym lub zagrożonym kobietom i dzieciom.
Pomagamy ofiarom przemocy, rodzinom z przewlekle chorymi dziećmi, ofiarom wojen i katastrof, matkom samotnie wychowującym dzieci, które są w bardzo ciężkiej sytuacji materialnej, dla których słowo „urlop” brzmi jak coś nieosiągalnego.
Global Family założył mój mąż Karl 7 lipca 2007 roku, co jest datą bardzo łatwą do zapamiętania. Mamy pod sobą przeszło 300 hoteli, przede wszystkim na terytorium Austrii, w Niemczech, Chorwacji, we Włoszech, w tym pierwszy hotel w Anglii, które zobowiązały się przynajmniej raz w roku całkowicie za darmo zaprosić na tygodniowy urlop wytypowaną przeze mnie rodzinę. Jesteśmy jakby serwisem dla wszystkich pozostałych organizacji społecznych, takich jak Frauenhaus, Caritas, Mewa, Momokinderhospitz itp., którzy zgłaszają do nas swoich podopiecznych.

Mówisz sama o sobie, iż urodziłaś się po to, by pomagać innym. Co przez to rozumiesz?
– Pamiętam, jak w drugiej klasie szkoły podstawowej moja wychowawczyni zapytała dzieci w klasie, co chciałyby w przyszłości robić. Dzieci po kolei odpowiadały. Jedna koleżanka powiedziała, że chce być lekarką, druga nauczycielką, a ja od razu bez namysłu wyskoczyłam jak z procy z odpowiedzią: „urodziłam się po to, by pomagać innym”. I niestety na drugi dzień byłam wezwana z moją mamą do dyrektorki, która zaleciła mi wizytę u psychiatry.
A tak zupełnie na poważnie, jestem niezmiernie szczęśliwa, gdyż od roku 2014 spełniam moje powołanie życiowe na co dzień będąc w zarządzie Global Family. I zawsze dumnie powtarzam w wywiadach: „kocham to, co robię, i robię dokładnie to, co kocham! Najpiękniejsze, co można podarować drugiemu człowiekowi, to chwile szczęścia i twój czas.

Jakie są reakcje rodzin, dla których organizujesz te darmowe urlopy? Czy jest jakaś historia, z którą chciałabyś się z nami podzielić?
– Reakcje są zazwyczaj podobne, począwszy od telefonów z podziękowaniami, poprzez SMS, wiadomości na WhatsAppie, skończywszy na pięknych zdjęciach, które mają dla mnie największą wartość. To właśnie na nich widać uśmiechnięte buzie tych dzieci z promyczkami szczęścia w oczach. Jeżeli rodzina wyraża zgodę na publikację, oczywiście bez nazwiska, to wystawiam takie zdjęcia na Facebooku, by móc dotrzeć do grona innych potrzebujących rodzin.
Historia, która na zawsze zostanie w moich wspomnieniach, wydarzyła się osiem lat temu. Dostałam wówczas telefon od pracownicy socjalnej z Frauenhaus Pinzgau. Poinformowała mnie, że ma podopieczną rodzinę, matkę z dwójką chłopców, którzy bardzo chcieliby jechać na urlop. Jednocześnie przestrzegła mnie, iż ojciec tych chłopców jest znanym złodziejaszkiem, obecnie znajdującym się w więzieniu, który od najmłodszych lat szkolił swoje latorośle w kradzieży. Chłopcy mieli kraść wszystko i wszędzie. Oprócz tego starszy chłopiec, z tego, co pamiętam 10- lub 11-latek, już dwa razy powtarzał trzecią klasę podstawówki. Do tego wszystkiego mama tych chłopców wspierała męża w jego poczynaniach. Bez zastanowienia zadzwoniłam do dyrektora Aloisa Seyvlinge’a, zarządzającego jednym z najpiękniejszych „naszych” pięciogwiazdkowych hoteli, położonym w Tyrolu. Na zadane przeze mnie pytanie, czy zaprosi na tydzień urlopu taką asocjalną rodzinę, odpowiedział on: „Moi pracownicy mają oczy z przodu i tyłu głowy, niech przyjeżdżają.” Ja oczywiście przez ten cały tydzień nie mogłam spokojnie spać. Codziennie dzwoniłam tam, by upewnić się, czy piękna srebrna zastawa sztućców nie zniknęła ze stolika moich podopiecznych. Ale wszystko było w jak najlepszym porządku, oprócz ręczników, które prawie codziennie znikały, na co właściciel hotelu przysłowiowo „przymykał oczy”. Pod koniec tygodnia próbowałam dowiedzieć się od szanownej mamy chłopców, czy jest zadowolona z urlopu. W odpowiedzi usłyszałam tylko, że z obcokrajowcami ona nie będzie dyskutować. Dlatego poprosiłam o rozmowę ze starszym synem. Na pytanie, „Czy ci się podobało?”, odpowiedział: „Jest okey, raz w życiu widziałem, i tyle”. Ja na to powiedziałam, że może w przyszłości postarać się o to, by spędzać takie urlopy corocznie. Na co podniecony chłopiec odparł: „To co mam robić w przyszłości? Jeszcze więcej kraść niż teraz?” Na to ja: „O Boże, w żadnym wypadku nie! Musisz postarać się, by być dobrym i przykładnym człowiekiem, nie takim jak twój ojciec. Musisz zacząć się uczyć, a w przyszłości zrobić wszystko, by mieć dobrą pracę”. Miałam wrażenie, że słucha mnie w pełnym skupieniu…
Minęły dwa lata. Pamiętam, jak do dziś, był Wielki Czwartek, a ja wracałam ulicą Mariahilfer Straße do domu z zakupionymi zajączkami wielkanocnymi. Zadzwonił telefon. Ta sama pracownica z Frauenhaus Pinzgau powiadomiła mnie, że ma właśnie odwiedziny jednej z podopiecznych kobiet, która już dawno opuściła Frauenhaus i która chce ze mną rozmawiać. „Danke Frau Polaska” – tego głosu nigdy nie zapomnę. To była ta sama kobieta, która kiedyś powiedziała, że nie rozmawia z obcokrajowcami. Zapytałam: „Za co mi pani dziękuje?” „Mój Hans został przyjęty z najlepszymi ocenami do jednego z lepszych gimnazjów w Salzburgu”. Pamiętam, jak dziś, że zaczęłam jednocześnie płakać, śmiać się i skakać jak te moje zakupione zajączki wielkanocne na środku ulicy. To był najpiękniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam. Ten młody człowiek potwierdził, że zawsze należy dawać takim zdemoralizowanym osobom szansę i pokazywać perspektywę na lepsze jutro. Hans podjął decyzję, że nie chce powielać życia swoich rodziców. I za to jestem z niego dozgonnie dumna. Świetny chłopak!

Czy utrzymujesz kontakty z tymi rodzinami?
– Z większością tych rodzin tak. Zapraszam ich dość często nie tylko do polubienia strony facebookowej Global Family, ale również do grona moich znajomych na FB, bo właśnie tam próbuję na bieżąco zdawać relacje z mojej działalności.
Z jedną z takich matek połączyła mnie tak silna więź, iż obecnie jest to jedna z moich najlepszych przyjaciółek. A ponieważ jest to Polka mieszkająca w Wiedniu, to mam nadzieję, że przeczyta właśnie ten wywiad.

W ubiegłym roku bardzo zaangażowałaś się w pomoc ofiarom wojny na Ukrainie. Z tego, co czytałam, jeździłaś 11 razy z pomocą humanitarną.
– Dokładnie tak. Organizowałam i jeździłam na Ukrainę 11 razy z pomocą humanitarną. Przywiozłam 304 matek i dzieci, parę piesków i kotków z bunkrów. Nawiązałam kontakt z organizacjami humanitarnymi, które parokrotnie „wysyłały” mi do granicy ukraińskiej autobusy z ofiarami wojny. Następnie jechałam z nimi do Wiednia, a później pociągiem aż do Tyrolu. Na odcinku Wiedeń–Landeck wysadzałam na kolejnych stacjach poszczególne rodziny, na które czekały na peronach osoby, które zgłosiły się do mnie z ofertą pomocy. Dla wszystkich tych 304 osób zorganizowałam bezpieczne miejsce w pokoju hotelowym lub prywatnym mieszkaniu. Tylko jedna dwuosobowa rodzina spędziła jedną noc w ośrodku Aufnahmenzentrum w Innsbrucku, ponieważ na dworzec nie zgłosiła się kobieta, która miała ich przyjąć. Dla dużej większości zorganizowałam prace w Tyrolu w hotelach Global Family. Korzystając z sytuacji chcę podziękować Monice Novotnej-Siekierce i Oli Mierzwie. Te dwie niesamowite kobiety były mi pomocne i w dzień, i w nocy. Bez nich nie udałoby mi się tak wiele w tej dziedzinie osiągnąć.

Wiem, że oprócz urlopów organizujesz „momenty szczęścia”.
– Uwielbiam to wyrażenie „momenty szczęścia”. Są to organizowane przeze mnie zaproszenia na spektakle teatralne, koncerty muzyczne, wszelkiego rodzaju show, bilety do cyrków i muzeów. Pamiętam, że na musical „I am from Austria” dostałam w przeciągu roku aż 250 biletów. 250! To tyle szczęśliwych osób, z których większość po raz pierwszy przekroczyła progi Raimund Theater.
W ubiegłym roku Louis Knie Jr, dyrektor cyrku Louis Knie, dał mi aż 700 biletów do podzielenia między moich podopiecznych i mieszkańców Frauenhaus. Obecnie już po raz trzeci udało mi się zorganizować dla rodzin z „Global Family” bilety na przepiękny musical „Rebecca”. To przeszło 120 biletów! Osobiście bardzo gorąco polecam tym wszystkim, którzy jeszcze nie widzieli.

W jaki sposób można wesprzeć Twoją organizację?
– Jako organizacja charytatywna nie mamy niestety jakiegokolwiek dofinansowania ze strony rządu. Dlatego teżspołeczeństwo ogródek, aby móc działać, organizujemy przeróżne tombole, na których sprzedajemy losy. Udało nam się też dostać na United Charity – największy w Europie portal aukcji charytatywnych, na którym wystawiamy do licytacji dzieła sztuki, najlepszej jakości wina i pobyty w hotelach. Muszę dodać na marginesie, że mamy przeszło 200 winiarzy, którzy zawsze są gotowi wspomóc nasze tombole i aukcje swoimi wyrobami. Przeszło 100 znakomitych osób ze świata kultury i sztuki, takich jak Cornelius Obonia, Reinhard Nowak czy Toni Polster, jest naszymi ambasadorami. Jesteśmy otwarci na pomoc sponsorów finansowych, jak i sponsorów rzeczowych. Oprócz tego poszukujemy osoby, które są chętne zawieźć własnym środkiem transportu takie poszkodowane rodziny, np. mamę z dwójką dzieci z Frauenhaus do hotelu i za tydzień przywieźć ich z powrotem. Osoby te ze względów bezpieczeństwa często nie mogą podróżować środkami publicznej komunikacji. Można nas wesprzeć finansowo. Darowizny, które są odliczone od podatku, można wpłacać na konto IBAN: AT702040400040086084

Za Twoje zaangażowanie zostałaś ostatnio nagrodzona, i to podwójnie.
– 7 października 2023 r. odebrałam w Rzymie z olbrzymią radością, ale i z dużą pokorą, statuetkę w konkursie „Polak Roku 2023 we Włoszech i na Świecie”, organizowanym przez Związek Polaków w Kalabrii. Zajęłam pierwsze miejsce w kategorii działalność społeczna.
Tydzień później, w Wiedniu, za moje zaangażowanie społeczne otrzymałam tytuł „Mrs. Lady of The Year 2023”. Za obie nagrody jestem bardzo wdzięczna, ale podkreślam jednocześnie, że było to możliwe tylko i wyłącznie dzięki właścicielom hoteli Global Family i wszystkim osobom wspierającym moją organizację, bo samej nigdy nie udałoby mi się tego wszystkiego osiągnąć. Jestem niezmiernie wdzięczna mojej wspaniałej córce Vanessce i mojemu mężowi Karlowi za ich wyrozumiałość i za te magiczne dwa słowa, których dość często potrzebuję i które mnie motywują: „Mamusiu (kochanie), dasz radę!”

Czy jest coś, co chciałabyś przekazać naszym czytelnikom?
– Kochani czytelnicy, zwracam się do Was z olbrzymią prośbą. Pomóżcie mi, proszę, w szerzeniu tego, co kocham, a mianowicie w pomaganiu innym. Na pewno znacie jakąś rodzinę z przewlekle chorym dzieckiem albo samotną matkę, która pomimo tego, iż pracuje od świtu do nocy, nie jest w stanie opłacić sobie i dzieciom tygodniowego urlopu. Zgłoście taką rodzinę do mnie, do Global Family! A ja postaram się o to, by dzięki właśnie Wam przeżyła niezapomniany tydzień urlopu w jednym z hoteli Global Family.
Dziękuję serdecznie i czekam na Wasze zgłoszenia, tel. +4369910326964 lub e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. 

Rozmawiała Malwina Papaj, Polonika nr 299, listopad/grudzień 2023

SYTUACJE SMUTNE, ALE PRAWDZIWE
Jest zbyt wiele rodzin, które mają niepełnosprawne lub nieuleczalnie chore dzieci.
Jest zbyt wiele rodzin, które zostały zniszczone przez wojnę i katastrofy naturalne.
Jest zbyt wiele rodzin, które muszą żyć poniżej granicy ubóstwa.
Jest zbyt wiele rodzin, które zmuszone są do ucieczki.
Jest zbyt wiele rodzin, których dzieci padły ofiarą wykorzystywania seksualnego.
Jest też zbyt wiele matek i ojców żyjących na granicy ubóstwa jako rodzice samotnie wychowujący dzieci.
Wszystkie te rodziny łączy fakt, że słowo „wakacje” jest im obce.
www.global-family.net

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…