Na kanapeczkę

Podobno mistrzami podrywu są mężczyźni i to właśnie oni przejmują inicjatywę w odwiecznej grze zwanej „Ja Tarzan – Ty Jane". Oczywiście, że panie tak samo często, a może nawet częściej udają się na łowy, tyle że ich metody są nieco inne.

Według wielu opinii kobieta nie musi się za bardzo namęczyć, żeby uwieść osobnika brzydszej płci. Wystarczy, że odsłoni to i owo, będzie się głośno śmiała z dowcipów mężczyzny i zaprezentuje ponadprzeciętne umiejętności trzepotania rzęsami. W tym damskim podrywie istnieje cienka czerwona linia, zwana też przegięciem. Kobiety mają bowiem z natury skłonność do przesady i wydaje im się, że im więcej, tym lepiej. Jak już zaczną odsłaniać i trzepotać, to zamiast wysublimowanego uwodzenia wychodzi z tego film typu soft porno.

Nie można jednak wrzucać wszystkich pań do jednego worka. Wśród wielu wulgarnych laluń, dla których świecenie cyckiem jest pułapem ich możliwości, znajdują się perełki, które w podryw angażują nie tylko dekolt, ale i rozum. Ja, jako długodystansowa mężatka, nie mam Państwu do zaoferowania żadnej ciekawej historyjki z mojego życia. Sama ostatnio kogoś podrywałam chyba w czasach, gdy po ziemi chodziły jeszcze dinozaury. Jednak jak sięgam pamięcią wstecz, to przypominam sobie koleżankę Izę, królową flirtu, carycę uwodzenia, boginię podrywu! Było to w czasach kamienia łupanego, mieszkałam wtedy w jednym z wrocławskich akademików, w którym rezydowała też Iza. Zwykły siermiężny podryw wyniosła na wyżyny wysublimowania, czyniąc z niego wyrafinowaną grę strategiczną. Miała ku temu warunki, bo była okazem zarówno mądrym, jak i atrakcyjnym fizycznie. Iza studiowała biologię, była bardzo błyskotliwa, a do tego dysponowała burzą rudych loków i długimi nogami. Ciało i rozum. Połączenie Jennifer Lopez i Marii Curie-Skłodowskiej. Właściwie była tak atrakcyjna, że mogła już sobie darować obmyślanie nowych, przebiegłych i sprytnych planów usidlania samców, ale ona po prostu lubiła ten sport i był to rodzaj jej hobby. Za każdym razem, gdy namierzała zwierzynę, wpadała do mojego pokoju z dzikim wzrokiem i już od drzwi krzyczała: „Poznałam ojca moich dzieci!". Każdy kolejno poznany też był kandydatem na tatusia jej przyszłych, wyimaginowanych potomków. Niektórzy mężczyźni byli powołani do tej funkcji na czas tygodnia lub dwóch, inni tylko na trzy dni. Raz się zdarzył taki, który był „ojcem" przez godzinę, okazało się bowiem, że ma jedną nogę krótszą i tym samym był nośnikiem złych genów. Pani biolog nie mogła przecież narażać swoich nienarodzonych dzieci na ewentualne niedociągnięcia w kodzie genetycznym.

Sposobów, na jakie podrywała Iza, było wiele, i po spisaniu ich wyszłaby z tego kilkutomowa encyklopedia. Metody najbardziej skuteczne w jej wykonaniu to: na dziwne studia, na dziwny zawód i na kanapeczkę.

Metoda na dziwne studia polegała, jak sama nazwa wskazuje, na wymyśleniu sobie jakiegoś rzadkiego rodzaju studiów. Każda historia zaczynała się od słów: „Magda, słuchaj, poznałam ojca moich dzieci! Serio, poczułam, że to może być właśnie TEN! Muszę jakoś zabłysnąć". Delikwentom opowiadała więc o studiowaniu astrofizyki, sinologii, archeologii i gry na harfie. Zawsze się zastanawiałam, jak to możliwe, że nikt nie przyłapał jej na kłamstwie, ale ona miała metody, których nie powstydziłyby się KGB i Mosad. „Pamiętaj – powtarzała mi – nie przyłapią cię na ściemie, jak zastosujesz się do zasady z innej beczki, czyli będziesz mówić o czymś, o czym rozmówca nie ma pojęcia. Jak chłopak jest z polibudy, to wal z muzyką klasyczną, grą na wiolonczeli albo literaturą iberoamerykańską. Jak facet jest humanistą, to strzelaj budowę mostów, obróbkę i technologię drewna albo fizykę jądrową.

„Fizyka jądrowa najbardziej ich kręci" – mówiła i mrugała teatralnie jednym okiem.

Druga metoda podrywu była ulepszoną wersją pierwszej i polegała na wcielanie się w rolę kobiety o niespotykanie ciekawym zawodzie. Żadna tam sekretarka, nauczycielka czy nawet bizneswoman. To było dla Izy zbyt banalne, a dla facetów mało interesujące. Wymyślała takie zawody, że żaden mężczyzna początkowo jej nie wierzył. Ona jednak była zawsze świetnie przygotowana i mówiła ze stoickim spokojem i pewnością siebie. Raz była inspektorem śledczym i opowiadała o sposobie badania linii papilarnych, innym razem była sanitariuszką wojskową, która wkrótce wyrusza do jakiegoś afrykańskiego kraju, gdzie akurat młócą się jakieś plemiona. Bywała też strażakiem, artystką cyrkową i trenerką delfinów w Ameryce. Raz powiedziała chłopakowi, że pracuje jako poławiaczka pereł. Chłopak początkowo pękał ze śmiechu, ale szybko śmiech uwiązł mu w gardle. Nie wiedział biedaczek, że Iza dzień wcześniej przez przypadek oglądała w TV film dokumentalny na temat połowu pereł, a pamięć, trzeba przyznać, miała fenomenalną. Z dużą obojętnością zaczęła więc opowiadać ze szczegółami o łowiskach w Zatoce Mannar i u wybrzeży Haiti, rodzajach i kolorach pereł słodkowodnych oraz zaawansowanych technikach nurkowania. Opowiadała o wszystkim tak szczegółowo, że chyba tylko ktoś, kto sam jest poławiaczem pereł, zorientowałby się, że Izunia łże jak pies. Jej rozmówca, kandydat na ojca dzieci, już nie pękał ze śmiechu, tylko siedział z rozdziawioną gębą i wpatrywał się w Izę maślanym wzrokiem.

A na czym polegał sposób „na kanapeczkę"? Iza robiła fantastyczne kanapki, za które wszyscy ją kochaliśmy. Gdyby nie studiowała biologii, pewnie zbiłaby miliony na firmie cateringowej. W każdym razie Iza miała zawsze przy sobie jakąś pyszną kanapkę. Czy to na uczelni, czy w bibliotece, parku czy pociągu, zawsze znalazł się jakiś „przyszły ojciec dzieci". Iza dobywała broni, robiła słodką minkę i z uśmiechem podawała foliowe zawiniątko, pytając: „A może kanapeczkę?" I trzeba przyznać, mężczyźni jedli jej z ręki.

Magdalena Marszałkowska, Polonika nr 213, październik 2012

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…